środa, 9 stycznia 2013

Rozdział piąty


Rozdział 05

Rozdział piąty
- Łał – mruknął Alex. – Nie przeszkadza ci, że on jest…no wiesz…
- Hm, nie bardzo – rzucił, zresztą – zgodnie z prawdą.
- Czy ty…
- Czy ja… – powtórzyłem. – No wykrztusisz to w końcu?
- Nie, chyba jednak nie dam jeszcze rady – mruknął, po czym wziął pokaźny łyk z kubka.
- To aż takie trudne?
- Nie wiem, nigdy nie pytałem nikogo o jego orientację seksualną.
- Ta, ty po prostu zaciągasz ludzi do łóżka, żeby się przekonać – rzucił Matt, zahaczając zębami o dolną wargę.
- Co to ma niby znaczyć? – zapytał blondyn, marszcząc brwi i wpatrując się w niego.
- Daruj sobie. Jestem zmęczony niedomówieniami. Było, minęło.
- Co było? – rzucił, nic nie rozumiejąc.
- Ty nic… – powiedział Matt, po czym wytrzeszczył oczy. – Nie pamiętasz nic z tamtej nocy?
- Jakiej nocy?
- No właśnie nie pamiętam! – krzyknął szatyn, rozlewając na bluzce piwo. – Cholera. Wiem tylko tyle, że po imprezie obudziłem się nagi, z tobą w jednym łóżku – mruknął, przełykając ślinę.
- Czy my… – zapytał Alex, który z każdym kolejnym słowem robił się coraz bledszy.
- Nie sądzę, by coś innego mogło tak dokuczyć mojemu tyłkowi – sarknął Matt, przejeżdżając językiem po zębach.
- Łał – wymsknęło się blondynowi, na co Matt parsknął śmiechem.
- Nadal twierdzisz, że po pijanemu dokonujemy rzeczy, których naprawdę pragniemy? – zapytał, uśmiechając się kwaśno.
- Ja…chyba…chyba tak, jeśli mam być szczery – burknął, pochylając głowę i wylewając piwo do rynny. – Myślę, że na jakiś czas odłożę alkohol.
- Aż tak cię to brzydzi? – zapytał Matt, próbując ukryć w głosie ból.
- Nie. Po prostu następnym razem wolałbym to zapamiętać – odparł, po czym nachylił się i niespodziewanie złączył ich usta w krótkim, delikatnym pocałunku.
Matt początkowo chciał zaprotestować, jednak obezwładniony intensywnym zapachem i miękkimi wargami chłopaka poddał się bez walki, jedynie opierając dłoń na jego klatce.
Kiedy się od niego oderwał, nie miał pojęcia co powiedzieć. W końcu zdołał wykrztusić krótkie,,łał’’.
- Widać jestem dość odważny nawet bez alkoholu.
- Albo wystarczająco napalony – dodał lekko już rozluźniony Matt. – Jeśli nie masz nic przeciwko… – mruknął, po czym wypił połowę napoju z kubka. – Na czym stanęliśmy? – zapytał, chwytając blondyna za bluzkę i przyciągając go do pocałunku.
Alex odsunął się po chwili, wpatrując się w rozchylone wargi chłopaka.
- Potrzebuje trochę czasu, żeby to wszystko sobie poukładać. To była…niespodzianka.
Matt’owi skręcił się na moment żołądek, ale pokiwał tylko wyrozumiale głową. Sam już dawno przywykł do myśli, że pociągają go chłopcy, więc nie miał problemów z całowaniem Alex’a.
- Ok, rozumiem – bąknął, dokańczając napój.
- Na pewno? – zapytał się, próbując się upewnić.
- Właściwie, to nie. Jak możesz mieć z tym problem, skoro całkiem niedawno dobrałeś mi się do tyłka? – żachnął się Matt, łamiącym się głosem.
- Ja…to nie tak, po prostu…
- Wiesz co, zapomnij. Zastanów się, czego właściwie chcesz, to wtedy pogadamy – rzucił ostrym tonem, po czym wstał i wszedł do domu. Popędził na dół, próbując odnaleźć wzrokiem Elliot’a, ale kiedy się go nie doszukał, po prostu wybiegł z domu.
Na co on właściwie liczył? Na żałosne wyznanie miłosne? Na to, że Alex go przytuli i zapewni, że mu zależy?
Skarcił się za własną głupotę. Do oczu namolnie cisnęły mu się łzy, które dusiły go w gardle.
Teraz nie miał, co łudzić się, że Alex odwzajemni jego uczucia. Był na tyle głupi, że opieprzył go za to, że nic do niego nie czuł.
- Głupi, głupi, głupi – syknął, szybkim marszem podążając w kierunku domu.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, podziękował w duchu za to, że jego rodziców nie było w domu. Już od progu rozpłakał się na dobre, oparł się o drzwi i zjechał na ziemię.
***
Obudziło go dopiero pukanie do drzwi. Wstał ze swojego łóżka, przeczesał dłonią włosy i staszczył się po schodach na dół. Kiedy otworzył drzwi, do środka wsunął się Elliot.
- Hey, Alex mówił, że coś się stało i że wybiegłeś z imprezy. Powiedziałeś mu? – zapytał, pocierając policzek.
- Taaaa – bąknął, wzruszając ramionami. – Chodź. Napijesz się czegoś? – zapytał.
- Właściwie to jestem zaprowiantowany – rzucił, po czym głośno zarechotał, podnosząc do góry butelkę z winem. – Stwierdziłem, że skoro Alex cię odrzucił, to chociaż powinien zasponsorować ci terapię, więc zwinąłem to z imprezy.
Przez następną godzinę Matt wraz z Elliot’em siedzieli na podłodze oparci o łóżko szatyna i popijali nie troszcząc się o żadne kubki czy szklanki. Matt opierał głowę na ramieniu Elliot’a, i od czasu do czasu zarzucał jakąś obelgą. Miał zaczerwienione policzki.
- Więc, właściwie Alex powiedział, że chciałby spróbować? – zapytał kolejny raz blondyn, marszcząc brwi, jakby prowadząc w głowie wybitnie skomplikowane śledztwo.
- Taaa.
- Więc czemu go zbeształeś?
- Nie chcę być kolejnym eksperymentem… – powiedział powoli, ocierając dłonią oczy.
- Ja tam nie miałbym nic przeciwko byciu eksperymentem Jessie’ego.
- Ta, tyle tylko, że już raz byłem jego eksperymentem, a to, że on tego nie pamięta, to już nie moja wina. To on powinien wiedzieć, czego chce.
- Kochasz go? – zapytał Elliot, unosząc butelkę do ust.
- Nie wiem, chyba tak – burknął szatyn, kręcąc oczami.
- Powiedziałeś mu to?
- Żeby go przestraszyć? Nie, dzięki – sarknął, waląc głową o ramę łóżka. – Jak mogłem być taki głupi?
- Miłość jest niedorozwinięta. Wiem coś o tym.
- Kochasz Jessie’ego? – zapytał po chwili milczenia Matt, bacznie obserwując swojego przyjaciela.
- Mhm. Ale raczej nigdy nie odważę się, by coś w tym kierunku zdziałać.
- Szkoda. Pasowalibyście do siebie.
- Taaa, ty z Alex’em też.
- Tak myślisz? – spytał Matt, unosząc brwi.
- Mhm. Powinniśmy się wybrać do jakiegoś gej klubu – rzucił po chwili, uśmiechając się pod nosem.
- Po co?
- Podrywający cię chłoptasie pewnie poprawiają wybitnie humor.
- Wiesz, może to nie jest głupi pomysł. Boję się tylko, że alkohol mnie zetnie, i znów obudzę się z kimś w łóżku.
- Och daj spokój. Broniłbym twojej cnoty – zaoferował Elliot, podając butelkę przyjacielowi. Ten wziął duży łyk, po czym wzruszył ramionami.
- Pewnie sam byłbyś na tyle chętny, że obudziłbyś się w czyimś łóżku.
- Możliwe – odparł blondyn, sięgając po dłoń chłopaka i splatając ich palce. – Mam zbyt małe dłonie – burknął Elliot, trąc kciukiem o jego kciuk.
- Jak dla mnie są okey – rzucił Matt. Tym razem to Elliot oparł czoło o jego ramię.
- Powinniśmy skończyć z tym całym Alex’em i Jessie’em.
- I co, być całe liceum samotnymi, żałosnymi i wyśmiewanymi kolesiami.
- Nie. Przynajmniej nie musimy być samotni i żałośni.
- To znaczy? Rozwiń tę myśl.
Elliot popatrzył na niego mrużąc oczy. W końcu jednak podniósł dłoń i obrysował kciukiem wargi Matt’a. Czuł pod palcami ich delikatną strukturę i miękkość. Delikatnie rozchylone kusiły przyjemnością i zatraceniem. Uchwycił między palce jego brodę i złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
- Nie musimy być sami. Chciałbyś spróbować? – zapytał Elliot, uważnie wpatrując się w oblicze szatyna. Przez chwilę nie padła żadna odpowiedź.
- Być razem?
- Nie. Chodzi mi o coś więcej niż przyjaźń, lecz mniej niż związek.
- Chcesz ze mną sypiać? – zapytał po chwili konsternacji Matt, unosząc w zdziwieniu brwi.
Elliot opuścił na chwilę wzrok, po czym wzruszył ramionami.
- Potrzebuję czyjejś uwagi, dotyku. Nic zobowiązującego. I obiecuję, że się w tobie nie zakocham, ani nic…
- Serio tego chcesz?
Elliot dotknął dłonią policzka chłopaka, cały czas wpatrując się w jego oczy. Kiedy go pocałował, oboje byli już pewni. Parę chwil później Elliot siedział już na kolanach Matthew, z jego dłońmi na biodrach i wargami na szyi.
Blondyn wplótł dłoń w jego włosy i odchylił swoją głowę, ocierając się o niego biodrami.
Dla obu było to coś nowego. Czuć całe to ciepło i intensywność dotyku, zapachu.
- Nie musisz być taki delikatny – mruknął Elliot, wzdychając przy kolejnym otarciu o biodra przyjaciela.
Matt podciągnął koszulkę i zdjął mu ją przez głowę.
- Jesteś tego pewny?
- Tak pewny, że powinieneś sięgnąć do prawej kieszeni – mruknął mu do ucha, łapiąc płatek jego ucha między wargi i zaplatając dłonie na jego szyi.
Matt spełnił jego polecenie, i po chwili przyglądał się prezerwatywie.
- Nie sądziłem, że tak szybko mi się przyda – rzucił Matt, by po chwili podnieść się z ziemi wraz z blondynem i położyć się na łóżku. Elliot usiadł na jego biodrach i pochylił się, by muskać wargami jego szczękę. Po chwili pozbyli się wspólnymi siłami koszulki Matt’a, a zaraz potem na podłodze wylądował pasek od jego spodni.
***
- Mam ochotę na czekoladę – mruknął blondyn w ramię Matt’a, po czym obrócił się na drugi bok, twarzą do przyjaciela.
- Było aż tak źle, że musisz sobie poprawiać humor czekoladą? – bąknął Matt, przeczesując grzywkę chłopaka dłonią.
- Nie. To jest jak z wesołym miasteczkiem. Pojedziesz jedną kolejką, ale żeby było przyjemniej, później pójdziesz zjeść watę cukrową.
- Mhm – mruknął Matt, przymykając na chwilę oczy.
Było mu tak naprawdę dobrze. Elliot był jego najlepszym przyjacielem, miał cudowne ciało, a w dodatku wspaniale całował. Tylko było w tym coś niebezpiecznego, co zagrało na jego sumieniu. Z drugiej strony, Elliot nie wydawał się być skrzywdzony tą sytuacją…Mało tego, sam to zaproponował. W dodatku było naprawdę cudownie. Nawet nie pomyślał o Alex’ie, bo przecież chciał o nim zapomnieć. Tylko jak będzie teraz wyglądała ich relacja? Nadal będą się zwyczajnie przyjaźnić, tylko od czasu do czasu wskakiwać do łóżka?
Poza tym nie wiadomo, czy Elliot chciałby to powtórzyć.
Matt otworzył oczy i zmarszczył brwi. Spoglądał przez chwilę w blond czuprynę leżącą na jego klatce. Unosiła się powoli i opadała w rytm ruchów jego klatki.
Czy właśnie stwierdził, że sam chciałby to powtórzyć?
Myśl ta wprawiła go w chwilową konsternację. Przecież są już prawie dorośli, a dorośli często uprawiają niezobowiązujący seks…
Spod przymrużonych powiek spoglądał, jak Elliot nachyla się i całuje jego wargi, a po chwili wstaje z łóżka zupełnie nagi i podnosi swoje spodnie.
Każdy homoseksualny chłopak musiałby przyznać, że tyłek Elliot’a był naprawdę świetny. Tyle, że po chwili zawiedziony Matt oglądał go już w spodniach.
Obserwował bacznie poczynania blondyna, gdy ten, prawie w pośpiechu, ubierał się w swoje ciuchy.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał zdziwionym głosem szatyn, taksując go uważnie wzrokiem.
- To tylko niezobowiązujący seks, tak? – upewnił się Elliot, a kiedy Matt skinął głową dodał – w takim razie nie powinniśmy leżeć w siebie wtuleni. Było dobrze, a teraz uciekam do siebie, bo jeszcze chwila i zasnę, a to nie będzie w dobrym guście.
- Pewny jesteś? – zawahał się Matt, w głębi duszy pragnąc, by Elliot został. I nie chodziło tu o żadne z wyższych uczuć, po prostu nie chciał być znowu sam.
- Taaa. Jeszcze przypadkiem twoi rodzice wrócą i będzie bardzo perwersyjnie.
- Nie wiem jak mogłeś skojarzyć moich rodziców z jakąkolwiek perwersją, ale niech ci będzie – mruknął Matt, po czym oboje wybuchli gromkim śmiechem.
- Zobaczymy się jutro w szkole? – rzucił na odchodne Elliot, obracając się przez ramię.
- Jasne.
- To nara – burknął blondyn, a chwilę później zamknęły się za nim drzwi.
Matt opadł na łopatki i zakrył twarz dłońmi.
- Pa – rzucił w przestrzeń i nie musiało minąć dużo czasu, zanim zasnął.
***
Obudził się dopiero po zmierzchu. Wciągnął na siebie bokserki i zszedł na dół, do kuchni. Otworzył lodówkę i wziął karton, z którego wlał do szklanki mleka.
Po chwili wrócił do swojego pokoju, wypił mleko, wziął prysznic i położył się do łóżka. Tym razem jednak nie mógł zasnąć. Przeszkadzały mu w tym kłębiące się w głowie myśli o Elliocie. O jego zaróżowionych policzkach, przymkniętych powiekach, wyeksponowanej szyi. O jego dłoniach badających każdy skrawek jego ciała. I o klatce wygiętej w spazmach rozkoszy. O malince, którą zrobił mu na obojczyku. Myślał o jego paznokciach przejeżdżających mu po plecach.
Dużo by dał, żeby blondyn mu teraz towarzyszył. Nigdy nie lubił sam sobie dogadzać, ale nie mógł przecież męczyć się z podnieceniem przez całą noc…
- Szlag by go trafił – warknął, wkładając dłonie pod pościel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz