niedziela, 26 sierpnia 2012

SasuNaru - You were always on my mind

You were always on my mind



- I co było potem? – spytała mała różowowłosa dziewczynka, machając nóżkami w rytm sobie tylko znanej melodii. Małym dzieciom nie znane jest pojęcie taktu, więc tylko ktoś taki jak ona, mógł zadać takie pytanie.

- Potem na mnie nakrzyczał – odpowiedział głęboki, zmęczony głos, lecz na twarzy czarnowłosego właściciela błąkał się delikatny uśmiech, a jego oczy szkliły się niebezpiecznie. – On zawsze dużo krzyczał. To jedna z tych rzeczy, którą także zdążyłem pokochać – mruknął, odchylając głowę do tyłu i wpatrując się w błękitne, czyste niebo.

- Lubiłeś, jak krzyczał? – zaciekawiła się dziewczynka, spoglądając wielkimi oczami na roześmianą twarz mężczyzny. Jego oczy pochłonięte były błękitem nieba, tak podobnym do tego, w który spoglądał zaraz po przebudzeniu…

- Czasami krzyczał tylko dla mnie. To były najpiękniejsze dźwięki, jakie słyszałem – westchnął, opierając się plecami o ławkę.

- Jesteś dziwny – skwitowała dziewczynka po chwili, przenosząc spojrzenie na rękawiczki. Bawiła się przez chwilę palcami, po czym w konsternacji spojrzała się na towarzyszącego jej opiekuna.

- Dlaczego właściwie go pokochałeś? – spytała, zabawnie marszcząc brwi. Kiedy kichnęła, mężczyzna prawie się roześmiał.

- Cóż, Naruto miał wiele wad. Nie znosiłem kilku naprawdę częstych nawyków, ale teraz mi ich brakuje – powiedział, czując, jak w gardle narasta mu sporych rozmiarów gula. – Pamiętam, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Od razu się pokłóciliśmy.

- W takim razie jak doszło do tego, że się pokochaliście? – spytała piskliwym głosem dziewczynka, poprawiając na czole czapkę.

- Cóż, wszystko między nami zaczynało się burzliwie. Wszystko też w ten sposób się kończyło, więc miałem nadzieję, że chociaż w tym jednym wypadku los się do nas uśmiechnie i jakoś sobie ze wszystkim poradzimy. Naruto był tego wart…



- Znowu ty? Nie mógłbyś znaleźć sobie innej kawiarni? – spytał zmęczonym głosem, po czym głośno westchnął i oparł drobne dłonie na ladzie. – Czego sobie pan życzy? – mruknął arogancko i wzdrygnął się, kiedy spojrzał w ciemne oczy mężczyzny.

- Właściwie to chciałem przeprosić. Nie powinienem był krzyczeć na pana, wypadki chodzą po ludziach.

Na twarzy blondyna odbiło się zaskoczenie. Mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto przejmuje się uczuciami innych. Rozluźnił się nieco, opuszczając ramiona i rozplatając dłonie zaciśnięte w piąstki.

- Nic się nie stało, po prostu się rozkojarzyłem – przyznał, wymuszając na ustach delikatny uśmiech.

- Czym? – spytał czarnowłosy mężczyzna, unosząc w zdziwieniu jedną brew.

Blondyn zasępił się na moment, wydymając dolną wargę. Taksował przez chwilę mleczną skórę na szyi rozmówcy, po czym przeniósł zamglony wzrok na jego twarz.

- Przepraszam, ciężko ostatnio mi się skupić. Pytał pan o coś?

- Nie, chyba już dostałem odpowiedź – przyznał brunet, uśmiechając się zaskakująco szeroko.



- Co było dalej? – ciszę przerwała mała dziewczynka, dotykając drobnym paluszkiem zakurzonych literek.

- Potem wydałem kupę kasy na kawę. Przychodziłem codziennie, udając, że czytam gazetę. Tak naprawdę wpatrywałem się z dziwną przyjemnością, jak Naruto, którego imienia wtedy jeszcze nie znałem, obsługuje klientów. Zanim poznałem jego imię, znałem już większość jego zachowań i nawyków. Wiedziałem, jaką kawę pija, gdzie studiuje… Myślę, że w tamtym okresie stał się dla mnie dziwną obsesją. Chciałem tylko, by mnie zauważył. Chciałem znów z nim rozmawiać, bo bardzo pragnąłem ponownie usłyszeć jego głos. Byłem na tyle głupi, że się do tego przed nim nie przyznawałem.

- Więc kto zrobił w końcu pierwszy krok? – spytało dziecko, podciągając drobnym noskiem.

- Nie jesteś zbyt ciekawska?

Mała uśmiechnęła się na te słowa i pokręciła przecząco głową, wybitnie z siebie zadowolona.

Mężczyzna westchnął, a po chwili poprawił jej szalik.

- Cóż, Naruto zawsze był odważniejszy ode mnie. Pewnego dnia po prostu do mnie podszedł i powiedział, że jeśli chcę, to mogę poczekać, żeby odwieść go do domu. Próbowałem utrzymać kamienną twarz, ale gdy teraz o tym myślę, chyba nie bardzo mi się udało – mruknął, pocierając kciukiem skroń. Zadrżał na wspomnienie Naruto, uśmiechającego się na siedzeniu obok niego, w drodze do jego domu.

- Zaprosił mnie na herbatę. Zostałem na noc – dopowiedział, a na jego policzkach wykwitł szkarłatny rumieniec.



- Uch, nie chcę się spieszyć – mruknął blondyn, odrywając swoje usta, by po chwili ponownie złączyć je z chętnymi wargami bruneta.

- Mhm – jęknął przeciągle, przyciskając plecy Naruto do ściany. Sam nie wiedział, co właściwie wyszeptał Naruto, ale w momencie takim jak ten, gotów był zgodzić się niemal na wszystko.

Blondyn ponownie przerwał na moment pocałunek. Jego oddech był urywany, a wargi nabrzmiałe od pocałunków. Włosy stały w nieładzie, roztrzepane przez chciwe dłonie bruneta.

- Chcę cię najpierw poznać – szepnął, spoglądając na rozchylone usta partnera. – Niech cię szlag – warknął, chwytając wysuniętą wargę między swoje i delikatnie zahaczając ją zębami.

Ich klatki piersiowe ocierały się, wywołując na skórze obu przyjemne dreszcze. Naruto intensywność odczuć pozbawiała jakiejkolwiek samokontroli. Czuł przyjemne sensacje w brzuchu, kiedy wprawne, ciepłe dłonie mężczyzny poruszały się pod jego koszulką, obrysowując lekko wystające kości biodrowe.

- Naruto – jęknął brunet, gdy jego kochanek złapał go za koszulę i pociągnął za sobą. Ledwo zarejestrował, że dotarli do sypialni blondyna. Wprawnym ruchem zrzucił z siebie koszulkę, po czym postąpił kilka kroków w stronę blondyna, siedzącego na łóżku. Podpierał się za sobą dłońmi, obserwując grę cieni rysującą się na klatce i brzuchu bruneta. Uśmiechnął się drapieżnie. Serce tłoczyło krew w przyspieszonym tempie, a płuca pracowały, jakby przebiegł maraton.

- Chodź do mnie – szepnął, chwytając bruneta za biodra i pociągając go na swoje kolana.

Całując jego usta miał wrażenie, że partner uśmiecha się z zadowoleniem. Zabolało, kiedy czarnooki zacisnął dłonie na jego nadgarstkach i przechylił go na plecy, lecz nie zwrócił nawet na to uwagi. Chciał wszystkiego doświadczyć bardziej, mocniej. Chciał czuć tę rozpaloną skórę całym sobą. Zadrżał, gdy brunet zawisł z twarzą tuż nad jego własną, a ciepłe powietrze owionęło jego spragnione wargi.

Na krótką chwilę zatrzymał się czas, wystarczająco długą, by dwa rozpalone spojrzenia spotkały się ze sobą. Chwilę później blondyn zamknął powieki, czując delikatne muskanie ust na swojej szyi.

Nie zajęło im dużo czasu pozbycie się reszty ciuchów Naruto. Ich oddechy rozbrzmiewały głośno w pokoju, a dłonie blondyna wędrowały po plecach czarnowłosego mężczyzny, pozostawiając na jego plecach ślady paznokci.

Po pokoju rozszedł się głośny jęk, gdy brunet, nawilżywszy przedtem palce, wsunął je w gorące wnętrze kochanka.



- Co robiliście? – spytała mała, podciągając noskiem.

- Film oglądaliśmy – skłamał szybko, ponownie się rumieniąc.

Dziewczynka pokiwała tylko głową, na znak, że rozumie.



- Byłeś z nim szczęśliwy? – zapytała po chwili dziecięcym głosikiem, unosząc na moment wzrok na mężczyznę. Ten zgarbił się delikatnie pod wpływem chłodniejszego powietrza. Przez chwilę trzymał dolną wargę między zębami, po czym głośno westchnął i odpowiedział:

- Jak nigdy wcześniej i nigdy później. To był ten jeden jedyny. Myślę, że gdybyś miała okazję go poznać, sama byś go uwielbiała. Wszystkim miękczył serca, po prostu taki był. Sprawiał, że miałem ochotę być dla niego lepszym człowiekiem. Był powodem, dla którego wstawałem, chodziłem do pracy i wracałem do domu. Siadał mi na kolanach i mnie przytulał, gdy czułem się samotny i schodził mi z drogi, gdy potrzebowałem samotności. Nie powinienem był pozwalać sobie tak się do niego przywiązać. Bez niego nic już nie było i nie będzie takie samo – podsumował, a niedawno wypowiedziane słowa pozostawiły w jego ustach niemałą gorycz.

Nigdy nie pogodził się z tym, że tak się to wszystko skończyło. Nadal nosił w portfelu jego zdjęcie. Patrzył na niego za każdym razem, gdy płacił za zakupy. Kupował jego ulubione rzeczy i zasiadał przed ulubionymi filmami Naruto, by chociaż przez chwilę czuć się tak, jakby był obok.



- Nie wiem czemu zgadzam się na wypożyczanie tych beznadziejnych horrorów – sarknął skonsternowany brunet, obserwując uciekającą w panice blondynkę.

- Bo mnie kochasz – odburknął Naruto, wiercąc się w jego ramionach. Brunet spiął się wciąż trzymając blondyna między udami, opierającego się o jego klatkę.

- Naruto?

Dopiero po chwili dotarło do blondyna, co właściwie zasugerował. A jeśli to nie była prawda? A jeśli Sasuke się przestraszy i go odtrąci?

- Tak? – odparł, próbując brzmieć na odprężonego.

- Kocham cię – rzucił niepewnie Sasuke, opierając czoło na barku partnera.

Naruto odwrócił się do niego i spojrzał w jego oczy z czymś, co wyglądało na czułość i miłość.

- Też cię kocham – odparł, uśmiechając się szeroko. Nagle zrobiło mu się niesamowicie gorąco. Cmoknął szybko usta Sasuke i ponownie ułożył się w jego ramionach, próbując skupić się na filmie. Z jego twarzy nie schodził uśmiech, dopóki rytm serca tłukącego się w klatce dociśniętej do jego pleców nie zwolnił do normalnego rytmu.



- Kto był kobietą w tym związku? – zapytała mała dziewczynka, wpatrując się w niego wielkimi, zielonymi oczami.

- Skąd ty taka doinformowana jesteś? – zdziwił się brunet, unosząc do góry brwi.

- Mama mówi, że każdy facet kiedyś znajdzie swoją kobietę – podsumowała dziewczynka, uchylając w zaciekawieniu usta.

- Obaj byliśmy facetami – odparł spokojnie mężczyzna, próbując wymyślić jakąś sensowniejszą odpowiedź.

- Tak wolno? – spytała odczekując chwilę. Na złość bruneta mała dziewczynka była nazbyt ciekawska. Wolał nie ciągnąć tak krępującego tematu.

- Mhm.



- Oddaj to! – rzucił roześmianym tonem, próbując schwycić trzymany przez Naruto pilot.

- Neeeeeee – jęknął rozgorączkowany blondyn, stając na palcach z uniesioną ręką. Wystawił język, szczególnie z siebie zadowolony. – Jest mój.

Brunet postanowił zmienić taktykę. Schwycił blondyna w talii i pchnął na ścianę, chwytając dolną wargę blondyna między zęby. Nie trwało długo zanim blondyn splótł dłonie na jego szyi, oddając namiętne pocałunki. Sasuke skorzystał z przymkniętych powiek chłopaka i bez problemu zabrał mu pilota.

Nim Naruto zorientował się, co właściwie się stało, brunet siedział już na kanapie ustawiając swój ulubiony program.

- Podły drań – warknął blondyn spode łba, obserwując wybitnie z siebie zadowolonego chłopaka.

- Mówiłem, że jest mój. Powinieneś wiedzieć, kto tu jest samcem alfa misiek – odparł roześmiany brunet, ignorując wychodzącego z pomieszczenia chłopaka.

Nie zdążył nacieszyć się swoim ulubionym programem kryminalnym, bo po chwili cała elektryka domu siadła. Sasuke jęknął zrozpaczony.

- Doprawdy, znowuuu?

- Powinieneś wiedzieć, kto tu jest władcą – rzucił Naruto, opierając się o framugę drzwi.

- Nie pozwolisz mi tego obejrzeć, prawda?

- Nie – odparł rezolutnie blondyn, uśmiechając się pod nosem.

- Dobra, władco, wygrałeś. Jakieś życzenia? – żachnął się brunet, wpatrując się obrażonym wzrokiem w chłopaka.

- Dziś ja będę na górze – zadecydował Naruto, sadowiąc się na biodrach partnera.

- Chyba sobie żartujesz? – zapowietrzył się Sasuke. Jego głos przesiąknięty był zdziwieniem. Nigdy wcześniej Naruto nic takiego nie przyszło do głowy.

- Sprawdź mnie – rzucił lekko blondyn nachylając się nad swoim chłopakiem.



Obserwowali przez chwilę w milczeniu, jak podchodzi do nich różowowłosa kobieta. Dziewczynka od razu się rozpogodziła, wstając z ławki i podbiegając do kobiety.

Wymieniły kilka zdań, zanim podeszły do bruneta.

- Dzięki, że ją popilnowałeś – rzuciła dziewczyna zatroskanym głosem, bacznie obserwując nieco wilgotne oczy przyjaciela.

- Nie ma za co Sakura – odparł brunet, przyglądając się oddalającej się dziewczynce. Szła w kierunku Kiby, swojego taty, który czekał na rodzinę pod pobliskim drzewem.

- Wracasz z nami? – zapytała, a w jej głosie odbijała się nuta czułości.

- Nieee, jeszcze chwilę z nim posiedzę – odmówił brunet, spoglądając na tabliczkę nad grobem ukochanego.

- Mhm, tylko nie siedź zbyt długo. Uważaj na siebie – poprosiła różowowłosa, składając na policzku przyjaciela delikatny pocałunek.

- Ty też. Pilnuj tę małą ciekawską, bo wyrośnie na drugą Tsunadę. Wszędzie wciska swój nos – rzucił, a na jego twarzy mimowolnie wymalował się uśmiech.

- Mhm, wiem. Ma to po Kibie – odparła zadowolona dziewczyna, wzruszając ramionami i odchodząc do męża.



Mężczyzna zadrżał pod wpływem chłodniejszego, wieczornego powietrza. Wyciągnął z torby znicz, postawił go na nagrobku i odpalił, wpatrując się załzawionymi oczami w jego wątły płomień.

- Brakuje mi ciebie – rzucił szeptem, a jego słowa poniósł wiatr, w sobie tylko znanym kierunku.

12 komentarzy:

  1. Szczerze, popłakałam się na końcówce. Uwielbiam Twoje opowiadania. Widzę, że coś dawno Cię nie było na tym blogu, rusz dupcię, proszę i napisz coś nowego.
    Nie mogę przeżyć. Kocham Twoje opowiadania, Twój sposób pisania i w ogóle. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 Poruszające. Gdyby było to w trzech rozdziałach ryczała bym właśnie na podłodze. A i tak poruszyło. T.T
    ~Smail

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam to już kolejny raz, ponieważ uwielbiam tego one-shota. Za każdym razem, gdy to czytałam zawsze płakałam. Nigdy mi się to nie znudzi. Pozdrawiam i życze dużo weny. ^^
    D

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam po raz setny i muszę przeznać, że to kochaaam! na niczym innym chhyba aż tak nie beczałam. cudo po prostu cudo ! <333

    ktoś xDD

    OdpowiedzUsuń
  5. O dziwo łezki poleciały ;_; Cudne i ogromny talent ;) Wielbiee \(*o*)/

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa ty draniu! Jak mogłeś mi to zrobić?? Przez ciebie teraz muszę latać po domu i szukać chusteczek, żeby wytrzeć zapłakana twarz!
    Przepiękne opowiadanie.! Jesteś mistrzem. Kurde, siedzę i płaczę jak dziecko xD twoja wina! Jednak dobrze, że to napisałeś bo chyba potrzeba mi było trochę sie wypłakać. Pozdrawiam Ashime.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam dzisiaj twojego bloga i zaczełam wszystko po kolei czytać zachwycając się wszystkim, gdy doszłam do tego opowiaadania przeczytałam pierwsze słowa zorientowałam się że to to genialne opowiadanie które kiedyś czytałam, ale niestety zgubiłam link do bloga. Z przyjemnością przeczytałam je ponownie i znów się wzruszyłam, a niezbyt często mi sie zdarza reagować tak na opowiadania. Uwielbiam twój sposób pisania i pomysłowość. Czekam z niecierpliwościąn kolejne wpisy tym razem zapisze sobie link i będę tu często zaglądać :D - ufff pierwszy raz siętk rozpisałam mam nadzieje że nie zanudziłam cię :) - z wielkim podziwem pozdrawia Itasia. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Z początku wiedziałam, że one-shot będzie szedł w kierunku śmierci, a nie rozstania. Szkoda, że jestem mało uczuciowa w stosunku do śmierci :( Ale BaRdZo fajny wątek poruszyłeś :D
    Pozdrawiam Wandal. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niemal płacz, bo tylko jedna łezka poleciała ;d

    Jesteś cudowny. Od pierwszych kilku linijek wiedziałam, że to TO! Od razu zaszkliły mi się oczka, a ekranik telefonu zaczął mi się rozmazywać ...
    To, jakie słowa wkładałeś w usta Sasuke, jak on mówi o Naruto, że dla niego wstawał, chodził do pracy i w ogóle, był dla niego sensem wszystkiego..

    Piękne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Płaczę od jakichś 10 minut i nie mogę przestać. O boże! To jest po prostu piękne. Wiem, że kiedyś znów do tego wrócę z całkiem innym bagażem doświadczeń niż mam teraz. Może znajdę tego jedynego? Pewnie nie, ale w coś trzeba wierzyć, aby żyć...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten one-shot wyszedl ci rewelacyjnie, co chwila plakalam lub czułam motylki w brzuchu. Świetne.
    Al.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten one-shot wyszedł Ci zajebiście! Nic dodać, nic ująć po prostu :D
    Taaaki wzruszający! Popłakałam się troszku ^^ *wyciera łezki chusteczką*
    KOLEJNY mój ulubiony one-shot u Ciebie! (Chyba wszystkie są najlepsze xD)

    OdpowiedzUsuń