Sporo osób zauważyło moją nieobecność. Nawet nie wiem od czego powinienem zacząć. Gdzieś po drodze zgubiłem tę swoją romantyczną naturę. Nie wiem czego to kwestia. Wygodniej było porzucić część mnie odpowiedzialną za uczucia. Razem z nią przepadła pasja do pisania. Bo pisanie o miłości czy potrzebie kontaktu z drugą osobą, kiedy samemu się tego nie pragnie, jest jak wpieprzanie orzechów, kiedy jesteś na nie uczulonym.
Nie wiem, na ile wróciła mi chęć pisania. Nie bardzo potrafię powiedzieć, co się ze mną teraz dzieje. Myślałem, że etap dojrzewania mam już dawno za sobą, ale hormony najwidoczniej nadal robią mi papkę z mózgu.
Nie mogę obiecać systematyczności. Ani wysokiej jakości treści. Ani nawet tego, że dokończę wszystkie opowiadania. Ale obiecuję, że spróbuję i przyłożę się do kontynuowania.
Przy okazji będę musiał sklecić pracę licencjacką, więc czasu może od czasu do czasu brakować, ale postaram się na bieżąco się odzywać i informować o postępach. Gdyby ktoś miał jakieś pytania/chciał porozmawiać/czy cokolwiek, postanowiłem udostępnić kontakt mailowy.
urbi4u@gmail.com
To chyba tyle. Mam jedynie nadzieję, że moje umiejętności pisania nie zardzewiały do reszty przez czas mojej nieobecności - a co za tym idzie, że Wam się spodoba. Jeśli nadal tutaj zaglądacie :)
Nagrodzony - rozdział trzeci
Gdyby brwi na co dzień potrafiły skakać, w mimice Kushiny
nie byłoby nic dziwnego. Jednak…nie potrafią. A przynajmniej Sasuke do tej pory
nigdy czegoś podobnego nie zaobserwował. Do tej pory.
- Eee…dobry wieczór – powiedział, spoglądając niepewnie na
matkę Uzumakiego, latającą po mieszkaniu w samych dresach, z mokrymi,
roztrzepanymi włosami i szczoteczką do zębów w ustach.
Zapewne tak właśnie wygląda twarz sarny, tuż przed tym, jak
uderza w nią rozpędzony samochód.
Blondyn najprawdopodobniej próbował ukryć rozbawienie
zaistniałą sytuacją, ale zdradzały go lekko uniesione kąciki ust.
- Dobly – burknęła Kushina, po czym czmychnęła z
przedpokoju, zapewne po to, by się ogarnąć.
- Przynajmniej nie skonfiskowała mi piwa – zauważył blondyn,
zdejmując buty. Sasuke poszedł w jego ślady, a kiedy Uzumaki machnął
ponaglająco ręką i ruszył ku schodom na górę, postanowił się pospieszyć, by
uniknąć ponownego zetknięcia z kierowniczką.
Mimowolnie rozglądał się dokoła, pełen podziwu, ale i
zazdrości. Zazdrościł Uzumakim tej przestrzeni i porządku. Kwitnących na
parapecie orchidei. Pustego zlewu. Zapachu nie kojarzącego się z alkoholem czy
dymem papierosowym.
- Idziesz? – rzucił ponaglająco Uzumaki, zbyt głupi, by
dostrzec, jakim pieprzonym farciarzem się urodził.
Kiedy wszedł do pokoju chłopaka, musiał cofnąć swoje
przemyślenia na temat porządku. Widocznie do tego pomieszczenia zbawienna moc
porządkowania pani Uzumaki nie docierała. Nie było aż tak źle, było po prostu
normalnie. W sumie niczego innego nie spodziewał się tutaj zastać. Meble w
kolorze ciemnego brązu, biurko pod oknem, na nim lampka, obklejona żółtymi
karteczkami samoprzylepnymi, kubek z niedopitą herbatą i, o dziwo, trochę
rozrzuconych podręczników. Zupełnie, jakby zdarzało mu się coś przeczytać.
Poza biurkiem, była tu jeszcze komoda, szafa, szafka nocna,
no i łóżko. Zaskakująco duże, jak na jednego chuderlawego Uzumakiego.
Uzumaki rozpakował piwa, siadając przy biurku i sięgając po pilota
od odtwarzacza. Włączył go tak, że z głośników sączyła się cicha muzyka.
- Fajny pokój – mruknął brunet, podchodząc do komody i
oglądając ustawione na niej zdjęcia. Blondyn wstał ze swojego miejsca i stanął
tuż za plecami Uchihy.
- Dzięki. Sorki za lekki bałagan.
- Nie mówiłeś, że masz dziecko – zauważył Sasuke, chwytając
jedno ze zdjęć i zbliżając je, by się lepiej przyjrzeć.
- To dziecko? To ja – odparł jakby zadowolony z siebie
blondyn, chwytając zdjęcie po drugiej stronie i głaszcząc je kciukiem.
- Więc kim jest ten p…po prawej? – zapytał, cudem uniknąwszy
wypalenia z ,,przystojniakiem’’.
- To mój tata – odparł cichym tonem Uzumaki, po czym
zacisnął usta w wąską linię.
Uchiha uniósł wzrok ku górze, po raz kolejny nie potrafiąc
uwierzyć, że taki z niego debil.
- Wygląda jak ty – powiedział, czując na szyi ciepły oddech
chłopaka, posyłający dreszcze wzdłuż jego pleców. Powinien go teraz spić i
wykorzystać, a nie lecieć na jego ojca.
- Wiem – mruknął, wypuszczając wstrzymywane powietrze. –
Byłoby łatwiej, gdybym nie był aż tak podobny. Ilekroć ktoś z jego dawnych
znajomych mnie widzi, od razu wypomina mi, jak to wyglądam kropla w kroplę jak
ojciec, którego nawet nie pamiętam zbyt dobrze.
Czy można kogoś zasmucić tak bardzo, że potem z rozpaczy
wskoczy ci do łóżka?
Nie mógł uwierzyć, że taka myśl znalazła się w jego głowie.
To nie było profesjonalne zachowanie. Co z trzymaniem się z daleka od rzeczy
nieosiągalnych?
Ogarnij się, bo
popełnisz błąd, idioto.
Odłożył zdjęcie i chwycił kolejne.
- A to kto? – próbował zmienić temat, by jakoś oderwać
Uzumakiego od smutnych wspomnień.
- Kolejny relikt z przeszłości – bąknął, zabierając mu
zdjęcie z dłoni i odkładając na komodę. Potem odsunął się od bruneta i porwał
jedno piwo z biurka, by potem usiąść na łóżku po turecku i przyglądać się Sasuke.
Przez moment brunet czuł się skrępowany. Nie lubił takich
sytuacji, w których panuje krępująca cisza, a nie masz pojęcia, jak mógłbyś
nadać nowy tor rozmowie.
Po chwili zabrał piwo i siadł tak jak Uzumaki, skierowany do
niego twarzą. Ich kolana stykały się delikatnie.
Otworzył swoją puszkę i stuknął się nią z blondynem, po czym
wziął spory łyk. Może jak się upije, to znajdzie z chłopakiem jakiś wspólny
język.
- Wyglądałeś, jakbyś potrzebował wyrwać się z domu –
zauważył Naruto, stukając palcem w puszkę. Spoglądał w oczy bruneta tak
intensywnie, że nie przyszło mu nawet na myśl odwrócenie wzroku od jego
spojrzenia.
Myślał chwilę nad odpowiedzią, po czym po prostu rzucił
krótkie ,,tak?’’.
Blondyn pokiwał głową.
- Widocznie potrzebowałem.
Miał jeszcze dorzucić, że nie wszyscy mają taki wspaniały
ciepły dom jak on, ale po całej rozmowie na temat jego ojca, nawet jemu
wydawało się to zbyt chamskie. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł się tak, jakby
Uzumaki go zaatakował. Widocznie niezbyt radził sobie z okazywanym
współczuciem.
- Jak chcesz, możesz zostać na noc – zaproponował Uzumaki,
na co Sasuke skrzywił się niemal niezauważalnie.
- Dzięki, ale poradzę sobie.
Uzumaki upił trochę swojego piwa, wpatrując się w widoki za
oknem.
- Przepraszam.
- Za co? – zapytał, wpatrując się w dłonie chłopaka,
obejmujące puszkę.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Nie powinienem był czytać twoich akt. Wiem, że byłeś zły,
a nie chciałbym skończyć jak tamten koleś, który wtargnął do ośrodka… -
zażartował, wymuszając na ustach sztuczny uśmiech.
- Nigdy bym cię nie uderzył – odparł stanowczo Uchiha, czym
przykuł do siebie uwagę chłopaka.
- Dlaczego? – zapytał niepewnie, tak cicho, że Sasuke nie
był pewny, czy zwyczajnie się nie przesłyszał.
- Nie biję kobiet – odparł wymijająco, próbując w ten sposób
zażartować. Uzumaki zaśmiał się, wodząc opuszkami palców po puszce.
Chryste Panie.
- Mogę o coś zapytać? – zaryzykował po chwili Uzumaki,
przygryzając dolną wargę i opuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Niech stracę.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Określ, co dokładnie.
- Zdemolowałeś sklep i pobiłeś kasjera – odparł na jednym
tchu, nieco drżącym głosem.
- Czy ty się mnie boisz? – zapytał, nim zdążył ugryźć się w
język. Po chwili wahania blondyn zaprzeczył ruchem głowy, ale, zdaniem Sasuke, chwila
trwała zbyt długo.
- Powiedział, że będzie mi dłużny grosik, bo nie miał jak
wydać – rzucił beztrosko Sasuke, zachowując kamienną twarz i upijając trochę
piwa.
- Nie cierpię tego – potaknął Uzumaki, a kąciki jego ust
podniosły się niepewnie. Brunet wyszczerzył się na moment w szerokim uśmiechu,
wywołując u Uzumakiego dziwne spojrzenie. Kiedy przestał się szczerzyć jak
głupi, postanowił po prostu powiedzieć prawdę.
- To był mój przyjaciel. Pokłóciłem się z nim, w sklepie.
Było tam jeszcze kilku jego kolegów, których zbyt dobrze nie znałem. Nazwał
moją matkę kurwą i powiedział, że mój ojciec dobrze postąpił, że nas bił, a w
końcu od nas odszedł, zostawiając z długami – mruknął, nie patrząc na Naruto.
Pierwszy raz zwierzył się komuś z tego, czego się dopuścił jego ojciec. Nawet
Neji’emu nie dał rady. Poszło łatwiej niż myślał.
Zdziwił się, kiedy Uzumaki złapał go za jedną z dłoni
obejmujących puszkę. Dotyk chłopaka był pewny, ciepły i kojący. Kciukiem
gładził wierzch jego dłoni, siejąc chaos w głowie bruneta.
- Na twoim miejscu postąpiłbym tak samo.
To jedno zdanie wystarczyło, by smutny grymas został
zastąpiony delikatnym uśmiechem. Sasuke niepewnie zerknął na Uzumakiego.
Chłopak nigdy nie wyglądał na takiego poważnego.
- Dzięki.
- Spoko.
Potem poszło im nieco lepiej. Przynajmniej w kwestii rozmów.
Podczas gdy Uzumaki trzymał jego dłoń, zdaniem Sasuke – zbyt długo jak na
przyjacielski gest, mózg Uchihy przypominał konsystencją papkę serwowaną
starszym ludziom w ośrodku na stołówce.
Co prawda Sasuke nie powiedział wszystkiego o
okolicznościach, jakie doprowadziły do tragedii w jego rodzinie, ale i tak
poczuł się nieco lepiej, mogąc nieco z siebie wyrzucić. Na szczęście obyło się
bez łez, co pozwoliło zaoszczędzić mu nieco wstydu.
Dowiedział się również, że ojciec Naruto zmarł na raka,
kiedy miał siedem lat. Od tamtej pory był tylko on i jego matka. Zauważył też,
pełen podziwu, że blondyn radził sobie ze stratą i problemami w zupełnie inny
niż on sam sposób. Podczas gdy Sasuke czuł wewnętrzną potrzebę niszczenia i
zadawania bólu, prowadzącego w głównej mierze do samodestrukcji, Uzumaki
pozwalał innym ludziom wypełniać pustkę i zasklepiać rany. Wydał się sam sobie
człowiekiem prymitywnym. Spoglądał na swoje poobijane kostki i na przekór swoim
przemyśleniom, czuł się lepiej, gdy pięść nieco piekła, kiedy naciągał zranioną
skórę.
Gdy ostatnim razem bił byłego faceta podopiecznej ośrodka,
czuł w głowie pustkę, dziwny spokój, na który nie mógł sobie pozwolić w
normalnych okolicznościach. Z reguły jego głowę wypełniały myśli. O matce,
ojcu, o nim samym. O samotności, duszonej w sobie złości i nienawiści,
bezradności. To wszystko odkładało się w nim miesiącami, by w końcu osiągnąć
limit. Gdy go przekraczał, kończyło się to z reguły źle.
Dowiedział się również, że ośrodek został założony przez
ojca Naruto, a po jego śmierci matka chłopaka zajęła miejsce dyrektora placówki.
Poczuł coś na kształt podziwu dla Kushiny. Musiało być jej ciężko po stracie
męża. Jednocześnie wychowywała dziecko i prowadziła cały ośrodek. Jako samotna
matka z problemami, pomagała innym. Kiedy poruszył ten temat, Naruto jedynie
wzruszył ramionami, tłumacząc, że sam większość dzieciństwa spędził razem z nią
w ośrodku i po części jest to jego drugi dom.
- I co? Kiedyś przejmiesz pałeczkę? – zapytał brunet,
sięgając po kolejne puszki z biurka i podając jedną chłopakowi. Siedzieli w
poprzek łóżka, oparci o ścianę. Stykali się w tylu miejscach, że kontakt
cielesny przyprawiał bruneta o zawroty głowy.
- Nieee, to nie dla mnie. Zresztą, mama wie. Najprawdopodobniej
pójdę na studia. A Ty? Masz jakieś plany? – zapytał.
Sasuke wzruszył jedynie ramionami, bawiąc się puszką.
- Nic sprecyzowanego.
- No weź, na pewno masz jakieś marzenia – burknął Naruto, po
czym beknął cicho i zasłonił usta dłonią.
Brunet parsknął śmiechem, krzyżując nogi.
- To tylko marzenia. Z kategorii tych niemożliwych do
spełnienia – mruknął cicho, wbijając spojrzenie w przestrzeń za oknem.
- Jak się postarasz, to na pewno się uda – zaoponował
Uzumaki buńczucznym tonem. Zupełnie jak dziecko, które nie chce puścić
ulubionej zabawki. Czasami potrafił być naprawdę dziecinny.
Chłopak był tak różny od niego samego, a mimo to Sasuke nie
pamiętał, by tak dobrze się czuł w cudzym towarzystwie. Jakby nie istniały dla
nich granice.
Może to alkohol mieszał mu w głowie. Spoglądając na
blondyna, dostrzegł u niego rumieniec pokrywający policzki. Oczy błyszczały się
bardziej niż zwykle. I, jeśli to w ogóle możliwe, w stanie upojenia Uzumaki
gadał jeszcze więcej niż normalnie. Co było zaskakująco miłe, jeśli by ktoś
spytał Sasuke.
- Jesteś pijany.
- Podpity. Co nie znaczy, że nie mam racji – uparł się,
kończąc kolejną puszkę. Westchnął głęboko, odkładając ją na szafkę nocną.
- Nie znasz wszystkich faktów, więc nie masz racji.
- To w takim razie uświadom mnie, co takiego pragniesz, że
jest nieosiągalne? – zirytował się, marszcząc gniewnie brwi i krzyżując
spojrzenie z brunetem. Przynajmniej dopóki Sasuke nie spuścił wzroku na
uchylone usta blondyna.
Zrób coś, Sasuke,
zanim tępak wytrzeźwieje.
Nie wiedział, który z nich był bardziej zaskoczony. On, bo
pocałował blondyna, czy Naruto, bo wpił się w jego wargi z szeroko pojętym
entuzjazmem. Cóż, nie tak sobie wyobrażał ich pierwszy pocałunek. Zamiast smaku
słodyczy czy owoców, oddech Uzumakiego zionął alkoholem. Usta były nieco
spierzchnięte, a sam blondyn nawet nie spróbował oddać pocałunku.
Nawet nie wiedział, kiedy zamknął oczy, ale bał się z
powrotem unieść powieki.
- Powinienem już sobie pójść – mruknął chłodno i przemógł
się by spojrzeć na Uzumakiego. Chłopak najwidoczniej nie bardzo zrozumiał, co
właściwie się stało. Sasuke podniósł się z łóżka i odstawił puszkę na biurko,
po czym wyszedł z pokoju blondyna, który w bezruchu obserwował uciekającego
bruneta.
- Zajebiście to rozegrałeś. Istny z ciebie geniusz – warknął
do siebie, gdy tylko zamknęły się za nim drzwi domu Uzumakich. Ruszył przed
siebie, masując dłonią czoło. Nagle cały alkohol z niego wyparował,
pozostawiając jedynie wstyd. Jak mógł być tak głupi, żeby ni z tego ni z owego
rzucić się na chłopaka? Jak ma teraz odpracować tyle godzin kary, kiedy Naruto
będzie niemal zawsze w pobliżu? Gotów, by go wyśmiać i wyzywać od żałosnego
pedzia. Pewnie nie minie tydzień, a znajdzie się na językach setek ludzi.
Gdyby był bardziej pijany, mógłby to chociaż zwalić na
alkohol. Czemu nie obrócił po prostu tego wszystkiego w głupi żart?
Sam się o to prosił. Miał odciąć się od blondyna, a nie
przychodzić do jego domu, pić z nim i rozmawiać o marzeniach. Gdyby chociaż raz
postąpił tak, jak należało, wykręciłby się prostym kłamstwem i został w domu, a
usta Uzumakiego pozostałyby dla niego tak niedostępne, jak jeszcze przed
chwilą.
Trzęsły mu się ręce ze zdenerwowania. Zdał sobie sprawę, że
cały ten wieczór był błędem, za który przyjdzie mu słono zapłacić.
Cokolwiek przyniesie jutro, będzie musiał jakoś to znieść. Postara
się po prostu unikać sytuacji, w których zostałby sam na sam z chłopakiem.
Nic na niego w domu nie czekało. Poza stertą naczyń do
pozmywania. Nawet zerknął w stronę zlewu, ale ponownie wezbrała w nim złość.
Zacisnął zęby i ruszył do swojego pokoju, trzasnął za sobą drzwiami, po czym
rzucił się na łóżko i schował twarz w poduszkę.
***
Przez całą noc nie zmrużył oka. W głowie miał tysiące myśli,
z którymi w żaden sposób nie potrafił sobie poradzić. Napisał kilka wiadomości
do Naruto, jednak ani jednej nie wysłał. Prędzej czy później stwierdzał, że
dość się zbłaźnił jak na jeden wieczór.
Wahał się, czy w ogóle iść do szkoły. Nie miał na to
najmniejszej ochoty, ale ostatecznie poszedł. Potrzebował czegoś, co zajmie
jego myśli. Przy okazji spędzi trochę czasu z Hyugą, który najpewniej będzie
próbował go pocieszać.
Zajęcia okazały się tak nudne, jak przewidywał. Hyuga co
jakiś czas posyłał mu zaciekawione spojrzenia, które Sasuke próbował ignorować.
Nie będzie mu się zwierzać w trakcie zajęć, kiedy nieodpowiednie uszy są na
nasłuchu. Wystarczy, że w ośrodku będzie się zastanawiać, kto z pracowników wie
o jego pedalstwie.
Na długiej przerwie zaproponował Nejiemu, by przeszli się do
pobliskiego sklepu.
- Więc, co cię tak trapi? – zapytał brunet, gdy tylko
opuścili mury szkoły.
- Pocałowałem chłopaka – odparł po chwili zwłoki,
rozpamiętując to, co zaszło poprzedniego dnia.
- O jaaaa, jak mogłeś, ty pedale… - ironizował Neji,
uśmiechając się półgębkiem. – Rośnie z ciebie kurewka.
- Kto to mówi – żachnął się Sasuke, parskając śmiechem.
- Eeeej, ja tu się staram oderwać twój tępy umysł od trosk,
a ty mnie hejcisz… - poskarżył się Neji, wchodząc jako pierwszy do sklepu. – To
co teraz, lodzik? – zapytał, a kiedy Sasuke zrobił urażoną minę, Neji wskazał
na lodówki stojące pod ścianą. – Chodziło mi o zakupy, a nie twoje przygody.
Duh – stęknął, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Ku uciesze Hyugi, policzki Sasuke pokryły się rumieńcem, co
zdarzyło mu się dotąd…cóż, nie zdarzyło się coś podobnego.
- Będę o tym opowiadać wnukom – postanowił Neji, wyciągając
z lodówki dwa lody.
- Jest środek zimy. Serio będziemy jeść lody?
- Jasne. Kto wie, co jeszcze wczoraj robiłeś, a lody łagodzą
podrażnienia – bąknął, wywołując zaciekawienie u ekspedientki w podeszłym
wieku. Hyuga posłał jej czarujący uśmiech.
- Jeny, dzięki. Ze wszystkich znanych mi ludzi, nie
sądziłem, że akurat ty będziesz kopał leżącego… - mruknął urażonym tonem, odbierając
od chłopaka loda i ruszając za nim ku wyjściu ze sklepu.
- Więc, lepiej opowiadaj, jak było? Kto pocałował kogo?
- Ja jego. Było drętwo. Jakby mnie babcia pocałowała w usta
– podsumował, rozpakowując loda.
Neji zamrugał gwałtownie, spodziewając się zupełnie innych
zwierzeń.
- Och. Więc… Eee…
Sasuke westchnął, unosząc spojrzenie ku niebu.
- Mam przejebane. Pewnie wszystkim rozpowie.
- Bzdura. Nikt się z takich rzeczy nie zwierza byle komu –
zapewnił Hyuga. – Próbowałeś z nim porozmawiać?
- To zły pomysł. Czuję się przy nim jak jakiś nabuzowany
hormonalnie erotoman, którego IQ można policzyć dysponując jedynie palcami
jednej dłoni.
- To może ja z nim porozmawiam? – zaproponował Neji, czym
zarobił kolejne cierpkie spojrzenie. – Okey. Zły pomysł. Masz lepszy?
- Muszę odbębnić karę. Będę go ignorować i unikać, starając
się nie doprowadzić do naszego spotkania jeden na jednego.
- Geniusz. Prawdziwy z ciebie romantyk – westchnął Neji,
zajmując się swoim lodem. – Może po prostu go zaskoczyłeś? Wiesz, ni z tego ni
z owego przypuściłeś atak na jego cnotę i może zwyczajnie się przestraszył?
- I co? Może jeszcze powiesz, że w jakimś stopniu
odwzajemnia moje uczucia, tylko sam nie wie czego chce i ma mętlik w głowie, a
jeśli dam mu czas do namysłu, to kiedyś sam wskoczy mi na kolana?
- To tyle, jeśli chodzi o ciebie. Sasuke Uchiha, urodzony
optymista.
- Trzeba patrzeć na świat obiektywnie. Nie mam szans.
Spaprałem jakąkolwiek sympatię, jaką mógł mnie darzyć. Jeśli, o dziwo, darzył
mnie takową. Teraz następny ruch należy do niego. Jeśli żadnego nie wykona,
będzie o tyle łatwiej, że odbębnię wszystkie godziny i znikniemy sobie z życia.
Prawdopodobnie więcej się nie spotkamy. Było, minęło.
- Powinieneś był upić go mocniej i wykorzystać. Wtedy nadal
byś się bał lub żałował, ale przynajmniej byś sobie pohulał – zauważył
beztrosko, wprawiając tym w zakłopotanie Sasuke.
- Nie wiem jak to skomentować – burknął obrażony. Próbował
się zwierzyć, co nigdy nie przychodziło mu łatwo, a Hyuga wszystko przerabia na
żarty i, najwidoczniej, świetnie się przy tym bawi.
- Wiesz, że chcę cię tylko rozbawić?
- Wiem – mruknął, kończąc jeść loda.
- Nie martw się. Chłopak na pewno z niczym nie wyskoczy.
Najprawdopodobniej sam będzie trzymać się na dystans. Z twoich opowiadań nie
wygląda na to, żeby był jakimś homofobem.
- Rozum podpowiada mi to samo, ale z drugiej strony strach
bierze górę.
- Nie wiem, czego się boisz. Znaczy, no dobra, rozumiem,
przecież też to przeżywałem, ale to zupełnie nie ma racjonalnych podstaw.
Ludzie z reguły dobrze reagują na takie wieści. No, chyba, że od razu rzucasz
się na kogoś i wpychasz język tam, gdzie nie trzeba, ale to inna sprawa.
- Jesteś dziś jak balsam na moje rany. Chodź, zaraz koniec
przerwy – burknął z wyrzutem, wysforowując się na przód.
- Oki. Kiedy idziesz do ośrodka?
- Po dzisiejszych zajęciach – odparł niechętnie, marszcząc
brwi. – Jeśli będzie źle, czuj się zobowiązany by mnie pocieszać.
- Praca na pełen etat. Super – zironizował.
***
- Dobry – burknął, wchodząc bez pukania do gabinetu Kushiny.
- Wracasz do starych nawyków? – zapytała dyrektorka ośrodku.
– Wyjdź i spróbuj jeszcze raz – rozkazała, podając synowi stertę papierów.
Uzumaki unikał jego spojrzenia.
- Dziś jest najgorszy dzień mojego życia – oznajmił Sasuke,
wbijając spojrzenie w rozkojarzonego blondyna. – Czy możemy udawać, że
zapukałem, pani wydała multum poleceń, bym mógł spędzić nad nimi ten dzień,
użerając się z jak najmniejszą liczbą osób? – zaproponował sucho, przenosząc na
nią spojrzenie.
Przez chwilę zapanowała cisza. Blondyn rzucił mu jedynie
przelotne spojrzenie, po czym wyrównał na stole stos kartek i ruszył z nim ku
drzwiom. Sasuke odsunął się bez słowa, próbując skupić swój wzrok na Kushinie.
- W takim razie może usiądziesz i porozmawiamy? –
zaproponowała po chwili Kushina, podejmując spontaniczną decyzję.
- Wolałbym nie.
- Nalegam – kontynuowała. Przesunęła nogą krzesełko stojące
po przeciwnej stronie biurka, po czym wskazała mu je.
Sasuke przełknął ślinę, ale wykonał polecenie.
- Więc?
- Od dzisiaj będzie pani również moim psychologiem?
- Nie. Próbuję być odpowiedzialnym dorosłym, do którego może
zwrócić się ktoś potrzebujący pomocy lub porady. Musisz uwierzyć mi na słowo,
że mam w tym niemałe doświadczenie. A przede wszystkim, z czymkolwiek się
borykasz, pozostanie to wyłącznie między nami.
- Co jeśli zmieni pani do mnie stosunek przez to, co powiem?
– drążył temat, stukając nerwowo palcami o kolano.
- Mam nastoletniego syna. Raczej nic mnie nie zdziwi –
zapewniła Kushina, uśmiechając się delikatnie.
- Zabawne, że wspomniała pani o nim. Prawdopodobnie się w
nim zadurzyłem – rzucił oschle, po czym oblizał spierzchnięte usta. – Piliśmy
wczoraj u pani alkohol i pocałowałem go. I, cholera jasna, gdyby to zależało
tylko ode mnie, to dałbym upust wszystkim zalegającym w moim ciele hormonom.
Kilka razy – ciągnął temat, wbijając zimne spojrzenie w twarz Kushiny. Kobieta
na przemian robiła się blada, lub czerwona na twarzy, a jej brwi i oczy
totalnie sfiksowały w dziwnym tańcu.
- Tak myślałem – rzucił, odchylając głowę do tyłu. – Kiedy
nastolatek mówi pani, że nie chce o czymś rozmawiać, proszę następnym razem
zostawić go w spokoju. A teraz, jeśli pani pozwoli, poszlajam się po ośrodku i
znajdę sobie jakieś zajęcie – rzucił, po czym wstał pośpiesznie i opuścił
pomieszczenie, zostawiając w nim zszokowaną dyrektorkę.
Ta, ta - jasne/ Brak weny i tak dalej. Pewnie za ciastkami się uganiałeś, niedobry Ty!
OdpowiedzUsuńSam w sobie rozdział dobry, wbrew Twoim marudzeniom :'3.
Niepozpozorny.
Pisz, nawet jakby miało to dlugo trwać, ale kiedyś daj nam rozdzial. :3
OdpowiedzUsuńTen był świetny, czekam na więcej. ^^
Powodzenia przy pisaniu pracy licencjackiej. :3
Nareszcie nowy rozdział, jak zwykle bardzo dobry. Życze dużo weny. Przeprasza, za wszystlie literowki, ale pisze na telefonie ^^
OdpowiedzUsuńYahiko H.
Jej w końcu coś nowego. Było cudownie, jak zwykle. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńAch~ Znów mnie zaciekawiło niemiłosiernie i nie mogę się doczekać kontynuacji~ : 3
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w kleceniu pracy~ :3
Nareszcie się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńMam pytanie kiedy wstawisz resztę rozdziałów do W mroku ciszy ? Nao
Reszta rozdziałów "W mroku ciszy" znajduje się tutaj: http://sasuke-i-naruto-w-mroku-ciszy.blog.onet.pl/
UsuńBoskie, tesknilam za tym :3
OdpowiedzUsuńDramatyzujesz za bardzo, bo tekst jest dobry, zabawny i mimo lekkiej zmiany stylu wciąż wielu osobom się podoba :)
Warto jest czekać na kolejne części, wiec pisz dalej, bez pośpiechu.
Pozdrawiam i weny życzę =3
Haha ha xD Ale zrobił Kushinę! Biedny Naruciak. Teraz mamusia będzie mu też suszyć głowę, spodziewając się po jej reakcji, czymś w stylu "trzymaj się od niego z daleka!". Potrafisz wkopać Sasuke w niezły dołek. Oj potrafisz.
OdpowiedzUsuńIdealnie uchwyciłeś to jak bardzo sam Uchiha odgradza się od świata. Przed Kushiną próbuje zgrywać jakiegoś psychopatę i na prawdę nieźle mu to wychodzi.
Szkoda tylko, że Naruto jest tutaj tak mało wyraźny. Chociaż jak nikt inny skupiasz się na podkreśleniu wyrazistości Sasuke. Trudno sobie jednak wyobrazić, że Naruto, aż tak zatkało, że nie zareagował na ten pocałunek w żaden sposób. No i szkoda, że scena pocałunku została pominięta. Tak jakby czytelnik nie był jej świadkiem, a jedynie został powiadomiony o fakcie. Nie sądzę, żeby to było złe z jakiegoś profesjonalnego punktu widzenia, ale mi osobiście szkoda. Lubię czytać takie rzeczy.
Może być nieregularnie i pewnie nikt się nie obrazi jak notki nie będą pojawiały się zbyt często. Jednak liczę na to, że zbyt rzadko to też nie będzie. Jesteś jedną z niewielu osób, które w swoich opowiadaniach mają to coś, a poza tym piszą je w tak umiejętny sposób, że nie ma się ochoty przerywać, choćby i między rozdziałami. Mam nadzieję, że jakoś poradzisz sobie z własnymi uczuciami i uda Ci się ponownie nabrać chęci do pisania.
Pozdrawiam
N
Naprawdę chciałam tu napisać coś mądrego... co Cię zainteresuje i w ogóle... ale nie potrafię :(
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najlepiej, więcej odpoczynku i spokoju. Ale! Chciałabym Ci też oddać moją wenę, której prawie nigdy nie wykorzystuję, a Tobie przyda się o wiele bardziej :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział Nagrodzonego, bo kocham to opowiadanie :)
Pozdrawiam cieplutko!
To było zaskakujące. Warto czekać na takie kawałki, choć szkoda, że nie pojawiają się częściej :D
OdpowiedzUsuńNo ale jak widać nie zostajemy z pustymi rękami.
Nie spodziewałam się, że Sasuke złamie się tak szybko, no ale też nie wiem na ile rozdziałów planujesz to opowiadanie, wiec niewiadomo jak szybko/wolno potoczy się akcja.
A co do Kushiny - bardzo ale to bardzo interesuje mnie jej reakcja. Tak świetnie kreujesz jej postać w tym ficu, że czasem zastanawiam się czemu nie wtyka nosa w jeszcze więcej spraw :P - po za tym Sasuke uprzedzał, że czasem nie warto pytać. Sama się o to prosiła.
No i nie wiadomo co sam Natuto o tym wszystkim myśli. Dużo nam tu zagadek zostawiłeś po tym kawałku lektury. Oby jak najszybciej się wszystko wyjaśniło.
Powodzenia przy pisaniu pracy licencjackiej. Mnie na razie czeka zło w postaci wymyślania o czym chce pisać i skleceniu jakiegoś ogólnego zarysu. Ale poradzisz sobie, będzie dobrze.
Pozdrawiam i życzę Ci by Twój romantyzm do Ciebie powrócił. Wtedy się ze mną nim trochę podzielisz :)
Tak długo było trzeba czekać u.u Mam nadzieje, że teraz zajmie to krócej, bo w takim momencie skończyłeś ten rozdział, że nie mam pojęcia, czy czekać, czy się domyślać co będzie dalej x'd
OdpowiedzUsuńA teraz tak dodam tu moje gorzkie żale: czemu Naruto unikał spojrzenia, widać, że blondynka ;_; Pomijając fakt, iż obraziłam samą siebie, to kontynuuje x'D : mam tylko nadzieje, że nic nigdy nie zajdzie pomiędzy Neji'm i Sasuke np.: po pijaku ;-; Tego byłoby już za wiele w internetach xd
Rozdział bardzo mi się podoba i czekam na następny ;d
A ja to po prostu uwielbiam jak Ty piszesz. Robisz to niesamowicie dobrze. Nie wiem jak Ci się udaje doprowadzić moje emocje do takiego stanu ale dzięki Ci za to, że mogę to czytać.
OdpowiedzUsuńPewnie mnie nie pamiętasz, więc żadnych wylewnych powitań nie będzie, chociaż już troszkę czasu nie wchodziłam na tego bloga ^^" Za to już dłuuugo czytam Twoje teksty, chyba jeszcze jak pisałeś na starym blogu to już byłam :P
OdpowiedzUsuńAż jęknęłam, gdy zobaczyłam datę, kiedy to dodałeś. Dlaczego? Bo to oznacza, że będę musiała dłuuuuuuuugo poczekać na następny rozdział... No trudno, nie poradzę na to. Co do samego opowiadania, to jest świetne (wszystkie Twoje opowiadania są świetne, jedyny ich minus to to, jak długo trzeba na nie czekać...), chociaż rację ma ktoś, kto napisał, że Naruto jest tutaj mało wyrazisty, ale może taki jest Twój zamiar :P
Trzymaj się i weny ;w;
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, przebywanie Naruto w pobliżu Sasuke wpływa na niego kojąco, i ten pocałunek, ciekawe co o nim myśli sam Naruto...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cudo :D
OdpowiedzUsuńNie zmieniła się jakość ani trochę ^^ Dalej się genialnie czyta ;)
Pisz, nawet jeśli dużo Ci to zajmie, poczekam :D
Życzę weny! Hania
Ani jakość tekstu, ani treść .nie uległy zmianie ;) odcinek bardzo mi się podoba... Tylko Sasu to Kretyn, tak zwiać po tym jak pocałował Naruciaka... Aż szkoda słów na mojego kochanego głupola...
OdpowiedzUsuńBorgata to open new casino resort in Atlantic City | DrmCDC
OdpowiedzUsuńThe casino will remain open, pending further 제천 출장샵 approval 군산 출장안마 by the City 구리 출장마사지 Board of 거제 출장안마 Gaming. The casino's 150,000 square foot casino, a 여주 출장안마 650,000 square foot