czwartek, 4 kwietnia 2013

The One That Got Away (SasuNaru?)


Niespodzianka ;D Całkiem szybko uwinąłem się z one-shotem, więc postanowiłem wrzucić. Zaraz 5 kwietnia, moje urodziny, więc zamiast otrzymywać prezenty  – postanowiłem jeden dać Wam :D

Odpowiedzi do komentarzy zamieszczonych pod 2 rozdziałem OoO:

~Donia – też lubię takiego Kibę ^^ Spekulacje – to lubię :D Pożyjemy zobaczymy ;P

~Vivi – W takim razie challenge completed. Bardzo mnie to cieszy :P Marzy mi się trochę prywatności :<

~Edo Mazo – Cóż, siebie tym pomysłem też zaskoczyłem :P

~the b. – Jestem psychiczny, ot co. Pomyślałem, że Gaara chciałby mieć Naruto, a Konohamaru to taki brunetowaty klon, więc… skoro nie może mieć Naru… :D Spekulacje <3

~KuroTenshi – Nic nie obiecuję ;P Kolejnego rozdziału nie ma, ale za to ten one-shocik jest ;D

~Akemi – to bardzo proste. Przyjaciele z reguły wchodzą z butami w moje życie ;P Poza tym zamieszkałem z 3 naprawdę mało subtelnymi osobami xD I znowu spekulacje <3 Uwielbiam to :P

~Matsu Hirameki – będziesz mogła się przekonać w następnych rozdziałach :P To nie ode mnie zależy :< Nieczęsto mogę sobie pozwolić na pisanie rozdziałów – gdyby tak było, wrzucałbym je częściej :O

~Kyuu – teraz mam wyrzuty sumienia xD Tym bardziej dziękuję za pozytywne słowa ^^


Uprzedzam – wyszło dość długie (jak na mnie), w dodatku planowany jest sequel, ale nie w najbliższym czasie.
Za pomoc przy betowaniu serdecznie dziękuję Skidayo i to właśnie Tobie dedykuję shota :D No i sobie, zważywszy na moje urodziny <3 xD
Kanpai!


The One That Got Away


- Jak wyglądam? – zapytał Sasuke, obracając się do przyjaciela przodem. Rozłożył przy tym szeroko ręce i uśmiechnął się dziarsko.
- Całkiem nieźle, jak na pantoflarza – sarknął Uzumaki, obserwując chłopaka spod półprzymkniętych powiek. Podszedł kilka kroków i chwycił w dłonie krawat, próbując nieco go poprawić.
Sam przed sobą musiał przyznać, że Uchiha w garniturze wyglądał jeszcze lepiej, niż w codziennych ciuchach. O ile było to w ogóle możliwe.
Sasuke się żenił. Blondyn nie mógł w to uwierzyć. Jego serce łopotało w klatce na samą myśl o tym, że chłopak nigdy nie będzie jego. Mieli dwadzieścia lat, czemu ten cholerny idiota tak bardzo się śpieszył ze ślubem?
Szczęka blondyna zacisnęła się do granic możliwości, niemal boleśnie. Chłopakowi wszystko przewracało się w brzuchu. Miał być cholernym drużbą jedynej osoby, którą kochał bezwarunkowo. Której pożądał i za którą oddałby życie.
To chyba najbrutalniejszy żart, jakiego doświadczył do tej pory.
- Pantoflarza? Zważ na słowa, to Sakura je mi z ręki – bąknął Sasuke, poprawiając spinki w mankietach. – Uważasz, że dobrze robię?
- Co masz na myśli? – zapytał Naruto, mrużąc oczy i odbierając mu spinki. Zabrał się za ich poprawianie, żeby czymś zająć trzęsące się ręce.
- Nie uważasz, że zbytnio się śpieszę? – zapytał, poddając się dłoniom Uzumakiego.
Naruto podniósł głowę i spojrzał w oczy chłopaka.
Są takie ciemne i…ciemne. A mój mózg zlasowany.
- To nie moja sprawa – burknął blondyn, chwytając w dłoń drugi mankiet i spuszczając wzrok z twarzy Sasuke.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. W dodatku drużbą. Twoje zdanie jest dla mnie ważne.
Nie tak ważne, jak ciupcianie Sakury…
- Jesteś z nią szczęśliwy? – zapytał chłopak, choć wcale nie chciał znać odpowiedzi.
Brunet przyglądał się uważnie przez dłuższą chwilę jak Naruto dopina spinki, a gdy ten wreszcie skończył, odparł:
- Tak. Tak sądzę. A jeśli się mylę? – zapytał Sasuke, przyglądając się sobie w lustrze. Stał na podwyższeniu pośrodku sali w salonie weselnym. Naruto czuł się niepewnie, gdy chłopak tak nad nim górował.
- Zawsze pozostaje rozwód – odparł beztrosko Naruto, wymuszając na ustach uśmiech.
- Bardzo zabawne – skwitował kwaśno brunet, schodząc z podestu. Moment ten wybrała sobie pracownica sklepu, by podejść do mężczyzn.
- Pomóc panom jeszcze w czymś? – zapytała, przyglądając się im badawczo.
- Nie, nie, wszystko mamy pod kontrolą – odparł Naruto, poprawiając przyjacielowi garnitur na ramionach.
- Kiedy planujecie wziąć ślub, jeśli mogę zapytać?
Brunet zmarszczył brwi.
- On jest tylko moim drużbą – warknął Sasuke, obracając się do kobiety plecami i przygładzając dłońmi materiał przyglądał się sobie w lustrach.
- Och, wtopa. Przepraszam panów, myślałam…
- To źle pani myślała – uciął Uchiha. Coś w Naruto pękło, bo poczuł w klatce piersiowej dokuczliwy ból.
Tylko drużbą.
Kobieta szybko się wycofała, by jeszcze bardziej nie zniechęcić do siebie potencjalnych klientów. Naruto obszedł przyjaciela i przygryzł wargi.
- Nie musiałeś być niemiły. Powiedziała ci komplement, nie każdy miałby u mnie szanse – skwitował blondyn, wymuszając na twarzy szeroki uśmiech.
Sasuke rzucił mu karcące spojrzenie, drapiąc się po policzku.
- To nie jest zabawne.
- Hej, dupku.  Żenisz się, nie powinieneś się cieszyć, zamiast strzelać fochy? – sarknął blondyn, odrywając jego dłoń od twarzy. – Nie drap. I na litość boską,wyprostuj się. Wyglądasz jak dziadek, gdy się garbisz.
Sasuke o dziwo usłuchał poleceń Naruto. Wyprężył się jak struna i stanął bokiem, w ciszy oceniając strój.
- Nie wyglądam grubo? – bąknął Uchiha, na co zirytowany blondyn pokręcił ostentacyjnie głową.
- Już wolałbym pomagać Sakurze przy doborze sukni, klnę się na własną krew.
- Bzdura – prychnął Sasuke, kładąc mu dłoń na ramieniu. – Utknąłeś ze mną na dobre, Młocie.
W mojej głowie to nie brzmi aż tak optymistycznie.
- Ratunku – jęknął blondyn, biorąc w dłonie metkę zwisającą z rękawa. – Wow – stęknął, otwierając szeroko oczy.
- Nie marudź, to nie ty płacisz.
- Zaprzedałeś duszę diabłu, że cię na to stać?
- Nie, tatko sponsoruje. W końcu mam dać mu wnuka – sarknął, po czym przeszedł się wokoło, by nieco rozchodzić buty. – Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Robię dobrze?
- Mi nie, ale wątpię, żeby Sakura potrafiła udawać orgazm – odburknął blondyn, podążając wzrokiem za chłopakiem.
Brunet zatrzymał się na moment i uśmiechnął się błogo.
- Taaaa... - Tak, uważam, że robisz dobrze. Jesteś szczęśliwy z nią, więc powinieneś kuć żelazo póki gorące. W dodatku, jak sam powiedziałeś, da ci potomka, a tego przecież chcesz, prawda?
Chcesz tego, czego ja ci nie mogę dać. Jakie to ironiczne.
Brzydził się tym kłamstwem. Wiedział, że będzie żałował tych słów. Ale podobno jeśli się kogoś kocha, to trzeba pozwolić tej osobie być szczęśliwą – nieważne jak bardzo unieszczęśliwi to ciebie samego.
Blondyn kolejny raz przygryzł wargi i stłamsił w sobie ochotę, by się rozpłakać. Jeśli Sasuke chciał go za przyjaciela, to tym właśnie będzie. Nieważne, jak wiele przez to wycierpi. Będzie tam, zawsze przy draniu. I zrobi wszystko, żeby Sasuke był szczęśliwy – nawet, jeśli będzie to oznaczać usunięcie się w cień.
- Co tak zmarkotniałeś? – zapytał Sasuke, podchodząc do chłopaka i roztrzepując mu dłonią włosy.
Kiedy on mnie przerósł?
- Ty się żenisz, a ja wciąż pozostanę sam – odburknął blondyn, wzruszając ramionami.
Cóż, przynajmniej nie skłamał.
- Nie martw się, ty też sobie kogoś znajdziesz. Masz całkiem niezłe branie – zasugerował, sugestywnie poruszając brwiami. – Żebym się nie żenił, to bym się za ciebie brał – rzucił półgębkiem, na co serce Uzumakiego przyspieszyło gwałtownie.
Chłopak przełknął ślinę, po czym wymusił na twarz chłodny uśmiech. Musiał zachować zimną krew.
- Taaa, jakbyś miał u mnie szanse – skwitował kwaśno, szturchając chłopaka w ramię.
Uchiha uśmiechnął się i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Nigdy się nie zmieniaj, młocie – poprosił, rozglądając się za sprzedawczynią. – Gdzie poszła ta idiotka? Chcę jej zasponsorować wakacje – rzucił, unosząc dłoń na wysokość czoła i przyglądając się zwisającej metce. – Moglibyśmy się za to konkretnie nawalić.
- A na własny ślub przyszedłbyś obklejony etykietami z butelek? – zasugerował Naruto, prowadząc do kasy. Sasuke grzecznie za nim podążył.
- Mógłbym pójść nago – palnął, na co Naruto spłonął rumieńcem. Chłopak ucieszył się, że był odwrócony do przyjaciela plecami.
- Niereformowalny – podsumował, posyłając uśmiech sprzedawczyni siedzącej za biurkiem.

***

- Cześć Sakura, Sasuke jest gotowy? – zapytał blondyn, chowając dłonie w kieszenie i rozglądając się po mieszkaniu. Pierwszy raz był u dziewczyny w domu, więc musiał zaspokoić swoją ciekawość. Sasuke miał zamiar wprowadzić się tu zaraz po ślubie. Pewnie będzie musiał przywyknąć do wścibstwa Sakury w sprawy, które dotyczyły tylko jego i Sasuke.
- Zaraz zejdzie. Odprowadzicie go potem do domu? Nie mam co liczyć na to, że będzie trzeźwy po powrocie, prawda?
- Sakuraaaa… Wieczór kawalerski ma się tylko raz w życiu!
Przynajmniej z reguły – dodał w myślach, nie chcąc okazać prawdziwych uczuć.
- No tak, tak. Okey. Tylko uważaj na niego, jasne? Za tydzień bierzemy ślub, ma wrócić w jednym kawałku! – powiedziała stanowczo, celując w chłopaka palcem.
- Masz moje słowo. Nie odstąpię go nawet na krok. Będę ubezpieczać jego plecy. Jego cnota pozostanie pod moją opieką niezbrukana! Jego dziewicza…
- Młocie, myślę, że wszyscy już zrozumieliśmy, że się mną zaopiekujesz – zauważył Sasuke, dopinając pasek spodni.
Naruto zaniemówił na jego widok. Zaschło mu w gardle, a na policzki wystąpiły szkarłatne rumieńce.
- No. Suma sumarum, możesz patrzeć, ale nie dotykać – rzucił blondyn, obserwując, jak brwi Sakury wędrują do góry.
- Zabieracie go do baru ze striptizem? – zapytała, niemal się zapowietrzając.
- Eeee… Psujesz niespodziankę. Zabieramy go na striptiz, z barem. Lepiej? – burknął chłopak, nadymając policzki.
Sakura rzuciła spanikowane spojrzenie Sasuke, ale ten tylko wzruszył ramionami.
- O niczym nie wiedziałem – przyznał, unosząc dłonie w górę.
- Sasuke! A gdzie pieprzona solidarność plemników? Odpowiedzialność zbiorowa? – zapytał Naruto, wpatrując się srogo w przyjaciela, jednak nikt mu nie odpowiedział. – No weeeźcie, przecież wieczór kawalerski powinien być ostatnim kuszeniem diabła!
Idealnie nadam się do tej roli.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, podczas której narzeczeni mierzyli siebie bezlitosnymi spojrzeniami.
- Sakura, czyżbyś nie ufała swojemu przyszłemu mężowi? – blondyn upadł naprawdę nisko, z czego zdawał sobie sprawę, próbując zmanipulować dziewczynę.
- C-co? – wydukała, przerzucając spojrzenie na Naruto. – Oczywiście, że mu ufam, to nie podlega dyskusji! – zapewniła, tracąc rezon.
- W takim razie wszystko cacy. Przypilnuję naszego gołąbeczka, nic się nie bój – zapewnił Naruto, po czym kiwnął głową na drzwi, sugerując przyjacielowi, że powinni już wyjść.
- Eee, to na razie – bąknął Sasuke, podchodząc do przyszłej żony i całując ją w usta. Chwila ta się przeciągnęła wystarczająco, by Naruto poczuł zawroty głowy i ból w klatce piersiowej.
W końcu zdobył się na chrząknięcie, co poskutkowało oderwaniem się od siebie przyszłych nowożeńców.
- Lecę. Nie siedź do późna i nie martw się o mnie – poprosił Sasuke, zarzucając na ramiona kurtkę.
- Łatwo powiedzieć – mruknęła dziewczyna, wpatrując się błędnym spojrzeniem w blondyna.
Naruto wzdrygnął się, czując jak po plecach wędrują mu ciarki.
Czy to możliwe, żeby…
- Idziesz? – zapytał Sasuke, na co Naruto uniósł brwi i skonsternowany spojrzał się na chłopaka.
- Co? Aaa, tak. W drogę – rzucił, wychodząc przez drzwi.
Poprowadził chłopaka w stronę zaparkowanego niedaleko wana. Kiedy Sasuke otworzył drzwi, ktoś zatkał mu chusteczką nos i ostatnie, co pamiętał, to jak opada bezwładnie na siedzenie, a obraz zasnuwa mu ciemność.

***

Obudził się z bólem głowy. Pomimo otwartych oczu nic nie widział – zapewne był to skutek posiadania worka na głowie.
- Zabiję cię, Naruto – warknął Sasuke, zaciskając usta w wąską linię. – Nie mogłeś zwyczajnie zawieźć mnie do klubu?
- To akurat nie był pomysł Naruto – westchnął Kiba. – Co to za wieczór kawalerski bez porwania? – zapytał chłopak, po czym roześmiał się głośno.
- Zdejmijcie mi ten jebany worek – wyrzucił z siebie, próbując poruszyć rękami. Były one jednak związane za jego plecami. Chłopak poczuł się nagle bezradny. – Zmieniłem zdanie. Zabiję was wszystkich.
- Najmniejsze psy najgłośniej szczekają – odgryzł się Inuzuka, po czym palnął go otwartą dłonią w miejsce, gdzie znajdowało się ucho
- Zacznę od ciebie – warknął Uchiha, w głowie już układając listę tortur, którymi będzie znęcał się nad Kibą.
- Jezu, wrzućcie na luz, zaraz będziemy na miejscu, a ty pozbędziesz się z głowy tego cholerstwa – jęknął Shikamaru, po czym wskazał Uzumakiemu na znak. – Skręć tu w prawo.
- Się robi – mruknął Naruto, po czym tak uczynił.
Jechali jeszcze chwilę, po czym samochód stanął. Sasuke odetchnął głęboko, próbując się uspokoić.
- Nie powinniście dbać o solenizanta w trochę inny sposób? – zapytał, kiedy Uzumaki chwycił go pod ramiona i pomógł wysiąść z samochodu.
- Wieczór kawalerski jest dla gości, nie dla pana młodego. A ty potrafiłeś być niezłym dupkiem przez ostatnie kilka lat. Powiedzmy, że porwanie ciebie było prezentem dla nas – tłumaczył, rozwiązując worek. Sasuke zamrugał energicznie, kiedy zdjęto mu go z głowy.  – Tam zaś jest prezent dla ciebie – mruknął, wskazując kciukiem za siebie.
Sasuke rzucił ponure spojrzenie na budynek za nim. Gdyby nie duża ilość neonów o jednakiej tematyce, nigdy by nie zgadł, że zabierają go do klubu go-go.
Uniósł brwi w zdziwieniu. Byli w lesie, a klub był jedynym budynkiem w okolicy. Na parkingu słychać było tandetną muzykę wydobywającą się z wnętrza klubu.
- Skąd wy znacie takie miejscówki? – zapytał, nieco się rozpogadzając. Za kilka lat będą się z tego śmiali. Jeśli wszyscy wyjdą z tego cało.
- Internet otwiera przed nami nowe możliwości. Dziś pijesz na nasz rachunek – rzucił Naruto, szturchając chłopaka w ramię. – Chodź, mamy zarezerwowany stolik.
- Potrafisz całkiem nieźle organizować wątpliwie legalne imprezy, co?
- Znasz mnie – bąknął Uzumaki, uśmiechając się obłąkańczo.
- Taaa – potwierdził, po czym ruszył za oddalającymi się chłopakami.
Kiedy weszli do klubu, w nozdrza uderzyła ich mieszanina zapachów: taniego alkoholu, papierosów i potu. Sasuke zmarszczył nos, podobnie jak zrobił to Naruto i Shikamaru. Kiba jednak zdawał się być w swoim żywiole; żwawo ruszył ku stolikowi przy podeście, na którym wyginająca się nienaturalnie kobieta traciła swoje ciuchy w zastraszającym tempie. Siedziało tam kilku przyjaciół Uchihy. Nie zabrakło Choujiego, Shino, Nejiego, a nawet Konohamaru, ku zdziwieniu Sasuke.
- Nie jesteś za młody, żeby tu siedzieć? – zapytał chłopaka, kiedy podeszli do stołu.
- Coś ty! – niemal krzyknął podgorączkowany chłopak. – Mam już siedemnaście lat.
- I komplet nabuzowanych hormonów, jak widać – skwitował gorzko, witając się z pozostałymi przyjaciółmi. – Wiedzieliście o porwaniu? – zapytał, rozsiadając się pomiędzy nimi.
- Tak jakby, obiło się nam o uszy – stwierdził Neji, klepiąc przyjaciela po ramieniu. – Nie mogę w to uwierzyć, że najbardziej stroniący od romansów facet wyprzedził ze ślubem nas wszystkich. Jeśli to nie opętanie, to musiałeś wpaść jak śliwka w kompot.
- Taaak, chyba tak – rzucił, rozciągając usta w delikatnym uśmiechu. Rzucił krótkie spojrzenie na blondyna, stojącego przy barze i gestykulującego żwawo. Mężczyzna naprzeciwko niego kiwał głową co jakiś czas, po czym wręczył mu kilka kluczyków. Chłopak schował je do kieszeni, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył z błogim uśmiechem w stronę przyjaciół. Usiadł po lewej stronie Sasuke, rozpychając się nieco.
- Zaraz przyniosą piwo. I przyjdzie także Satou-chan – dodał Naruto, unosząc w górę brwi i obserwując podgorączkowanych przyjaciół.
On sam wolałby, żeby to Sasuke się przed nim rozbierał. Kobiety nigdy go nie kręciły, ale nigdy nie podzielił się tym tematem z przyjaciółmi. Pewnie zwyczajnie by go odrzucili, więc udawał przez lata.
Po chwili faktycznie przyniesiono im piwo. Siedzący dookoła przyjaciele chwycili po kuflu i unieśli w górę*.
- Za twoje ostatnie dni wolności! – zaryczał Kiba, po czym zawtórowali mu Naruto wraz z Konohamaru. Reszta tylko uśmiechnęła się, pomrukując cicho za nimi.
Stuknęli się kuflami i wypili po głębszym łyku. Kiba głośno zagwizdał, kiedy na wybieg weszła maksymalnie dwudziestoletnia dziewczyna, ubrana w mundurek szkolny. Jej farbowane na marchewkowo włosy zaplecione zostały po bokach w dwa warkocze.
Naruto uśmiechnął się pobłażliwie.
- Faktycznie niezły z niej cukiereczek* – mruknął Konohamaru, nie potrafiąc zamknąć na powrót ust.
Pewnie studiuje i potrzebuje pieniędzy. Nikt normalny nie założyłby tak krótkiej spódniczki. Z drugiej jednak strony i tak zaraz się jej pozbędzie, więc pewnie nie robi jej to żadnej różnicy.
W niedługim czasie każdy zdążył opróżnić swoje kufle i zamawiano kolejne kolejki alkoholu. Sasuke sączył swoją whisky, mrużąc oczy i czując przyjemne rozluźnienie po alkoholu. Dziewczyna wcale nie była taka cnotliwa, jak się okazało. Wystarczyło, żeby Kiba coś jej powiedział i sypnął groszem, a po chwili znalazła się na kolanach Sasuke, poruszając się w rytm muzyki.
Naruto zarechotał głośno. Sam nie wiedział, czy był to śmiech spowodowany rozpaczą, czy może skutkiem niewyraźnej i nieco spanikowanej miny Sasuke.
- Idziesz zapalić? – zaproponował Shikamaru, krzycząc do jego ucha.
Naruto spojrzał się niewyraźnie na przyjaciela, po czym pokiwał głową. Świeże powietrze i dawka nikotyny to rozsądne połączenie.
Wstał chwiejnie ze swojego miejsca i podążył za chłopakiem. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, Shikamaru odnalazł w kieszeniach papierosy i zapalniczkę. Poczęstował blondyna jednym z nich, po czym podsunął mu pod nos ogień.
- Dzięki.
- Jesteś głupcem – zauważył Shikamaru, odpalając trzymanego w ustach papierosa.
- Proszę? – zapytał niewyraźnie chłopak, marszcząc brwi. Po plecach przeszły mu dreszcze.
- Organizujesz wieczór kawalerski chłopakowi, którego kochasz. Co ty sobie w ogóle myślisz? – zapytał Shikamaru. Był z nich wszystkich chyba najbardziej trzeźwy.
- C-co? Skąd w-wiesz? – wydukał, po czym ugryzł się w język. Właśnie potwierdził słowa przyjaciela. Nie powinien był pić aż tyle.
Shikamaru uśmiechnął się z zadowoleniem. Strzepnął popiół, który osadził mu się na rękawie i kontynuował.
- Nie jestem ślepy tak jak cała reszta. Co zamierzasz zrobić? Wychowywać mu dzieci? Oszalałeś?
- Właśnie to zamierzam. Jestem jego przyjacielem. Nie mogę mu powiedzieć, bo…
- Bo co? – ponaglił go Shikamaru, trzęsąc się na mrozie.
- Bo to by było egoistyczne – dokończył blondyn, spoglądając twardo w oczy bruneta. – Jeśli Sasuke potrzebuje mnie jako przyjaciela, to nim będę. Choćbym miał cierpieć do usranej śmierci.
Shikamaru przyglądał się mu przez dłuższą chwilę taksującym spojrzeniem. W końcu jednak drgnął, po czym zaciągnął się papierosem.
- Sasuke na ciebie nie zasługuje.
- Jak widać, ja na niego również nie bardzo. Jak zwykle świetnie się dobraliśmy – sarknął blondyn, czkając głośno. Przetarł twarz dłońmi, oddychając głęboko.
- Jesteś pieprzonym masochistą – podsumował brunet, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
- Ta, chyba masz rację – mruknął chłopak, czując, jak zbiera mu się na płacz. – Czuję, że tak trzeba – skwitował, dopalając papierosa i rzucając go na ziemię. Przydeptał go, po czym rzucił:
- Idziesz?
- Taaa – potwierdził brunet, wyrzucając niedopałek.
Weszli akurat w momencie, kiedy Sasuke otrzymał pocałunek w policzek od striptizerki.
Shikamaru rzucił blondynowi zmartwione spojrzenie.
- Nie patrz tak na mnie. Przyzwyczaiłem się – mruknął blondyn, podchodząc do stolika. Opadł ciężko na krzesło obok Sasuke i jednym haustem dopił swoje piwo.

***

- Nie wierzę, że nakłoniliście tego striptizera, żeby usiadł mi na kolanach – jęknął Sasuke, kiedy starszy brunet wstał z jego kolan i wrócił na rurę. – Swoją drogą, ciekawe, że w barze go-go występują też faceci – dodał, zagryzając dolną wargę.
– Namęczyliśmy się organizując to wszystko – przyznał Chouji, unosząc kufel do góry i biorąc łyka.
- Nie mów, że ci się nie podobało – zarechotał Kiba, wpatrując się obłąkańczo w faceta na scenie, który jednym pociągnięciem zerwał z siebie spodnie.
Siedzący przy stoliku przyjaciele przekręcili głowy w prawo, jak jeden mąż, wybałuszając oczy.
- Panterka? – stęknął Neji, który do tej pory odzywał się jedynie kilka razy. Opluł przy tym wszystkich przyjaciół
Naruto przełknął ślinę i wybuchnął po chwili gromkim śmiechem, na co mężczyzna ze sceny posłał mu urażone spojrzenie. Blondyn, nic sobie z niego nie robiąc, wyjął portfel i wstał ze swojego miejsca. Podszedł pod podest i zostawił na nim banknot, po czym skierował się do baru, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Co mu? – zapytał Sasuke, na co Shikamaru wzruszył jedynie ramionami. Brunet patrzył za nim przez dłuższą chwilę, nie rozumiejąc zachowania przyjaciela.

***

- Nie wierzę, że aż tyle wydoiliśmy – jęknął Sasuke, opierając się na ramieniu Naruto, kiedy całą paczką wchodzili na piętro. Była 6 rano, a za oknem świtało. – Jesteś geniuszem, że ten…no…pokoje i…
- Tak, tak. Nie przemęczaj się chlejusie. Trzymajcie, to klucze do waszych pokoi – mruknął Naruto, wyjmując z kieszeni klucze i podając je przyjaciołom. – Są tu tylko dwuosobowe, co jest logiczne biorąc pod uwagę klimat tego miejsca, ale mam nadzieję, że rano wszystkim nam się popo…poporawi – wydukał, niemal się potykając i cudem odzyskując równowagę. Sasuke zachwiał się i niebezpiecznie nadął policzki.
- Będziesz rzygać? – zapytał Naruto, kiedy zostali sami. Poprowadził przyjaciela do drzwi od ich pokoju.
- Nie, jeszcze nie teraz – powiedział brunet, koncentrując spojrzenie na zwisającym mu przed nosem wisiorkiem Naruto. – Podoba mi się twój pisiorek.
Ręce Naruto zastygły bez ruchu. Chłopak przełknął ślinę i rzucił chłopakowi ukradkiem spojrzenie.
- Co?
- Podoba mi się twój wisiorek – jęknął Sasuke, kiedy Naruto opuścił go ostrożnie na łóżko.
Naruto zagryzł dolną wargę, przypatrując się leżącemu bezwładnie na łóżku przyjacielowi.
Po chwili zdjął z szyi wisiorek i zapiął go na szyi przyjaciela.
- Czemu? – stęknął jedynie, próbując podnieść się na łokciach.
- Deklaracja przyjaźni. To wisiorek mojej matki, dostała go od ojca. Pomyślałem, że warto by było przekazać go kiedyś komuś ważnemu dla mnie, a jesteś jak rodzina.
Żeby nie powiedzieć, że  jesteś dla mnie ważniejszy niż rodzina.
- Dziękuję – powiedział Sasuke zaskakująco trzeźwym głosem. Podniósł dłoń i chwycił w nią wisiorek, przyglądając się mu badawczo. – Jest piękny.
Ty jesteś piękny.
Przełknął gorycz zbierającą mu się w gardle i zamrugał gwałtownie, próbując odpędzić cisnące się do oczu łzy.
- Rozbierzesz się sam, czy ci pomóc? – zapytał Naruto, przestępując z nogi na nogę.
- Pomóż – mruknął wyzywająco, przyglądając się chłopakowi spod półprzymkniętych powiek.
Nawet zalany w sztok wyglądał oszałamiająco.
Chłopakowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Kiedy Sasuke wpatrywał się tępo w sufit, Naruto pozbył się jego butów. Namęczył się chwilę z paskiem od spodni, ale i on wreszcie ustąpił. Zsunął z niego jeansy, pochłaniając wzrokiem nagą skórę chłopaka. Ściągnął z niego jeszcze skarpetki i przykrył go kołdrą. Sasuke miał już zamknięte oczy i najprawdopodobniej spał.
Blondyn rozebrał się do bokserek i wsunął się na miejsce obok bruneta. Jak na klub go-go mieli całkiem spore łóżka, jednak i tak czuł ciepło bijące od przyjaciela. Przymknął na chwilę powieki. Kiedy wreszcie otworzył oczy i obrócił się na prawy bok, jego spojrzenie napotkało ciemne oczy Sasuke, wpatrujące się w niego.
Wyglądał, jakby walczył ze snem ostatkami silnej woli.
- Kocham cię, Naruto – mruknął po chwili, po czym obrócił się na brzuch i chrapnął urywanie.
- Ja ciebie też – szepnął chwilę później Naruto, po raz ostatni poprawiając chłopakowi kołdrę na ramionach.
Przez chwilę myślał, że się złamie. Że przytuli się do niego i powie o wszystkim.
Zacisnął mocno szczękę i obrócił się plecami do chłopaka, żeby ten nie zorientował się, że płacze.

***

Stał po prawej stronie Sasuke. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko faktycznie się działo. Rozejrzał się po zgromadzonych ludziach. Niektórzy płakali ze wzruszenia, niektórzy uśmiechali się jak głupcy. Jemu samemu także chciało się płakać, jednak nie ze wzruszenia.
Tracił swoją szansę.
Orkiestra zaczęła grać Marsz Weselny. Wszyscy poza blondynem odwrócili się w stronę Sakury, która pojawiła się w progu kościoła. Naruto jednak wciąż wpatrywał się ponurym wzrokiem w uśmiechniętego Sasuke. Brunet był cały zaabsorbowany zmierzającą ku niemu w wolnym tempie Sakurą.
Blondyna coś zimnego chwyciło za serce. Miał wrażenie, że zaraz nogi odmówią mu posłuszeństwa, upadnie na ziemię i się rozpłacze.
Ceremonia była piękna. Sakura naprawdę wyglądała jak wycięta z pierwszej strony gazet o celebrytach, a Sasuke…
Przełknął ślinę, przestępując z nogi na nogę.
Kiedy oboje powiedzieli swoje ,,tak’’, Naruto poczuł, jak grunt zapada się pod jego stopami.
- Jeśli ktoś z was zna powód, dla którego tych dwoje nie może wejść w związek małżeński, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki – orzekł ksiądz, rozglądając się po sali.
Sasuke rzucił niepewne spojrzenie Uzumakiemu trzęsącemu się jak osika.
Nagle jednak blondyn wyprostował się i zamrugał gwałtownie. Przestał się trząść i denerwować. Podjął decyzję.
Uśmiechnął się pocieszająco do Sasuke.





1* – pierwszy toast zwyczajowo wznosi się w Japonii piwem. Interesująca kwestia, polecam poszperać :P
2* - Satou oznacza cukier, stąd komentarz odnośnie cukiereczka. 

35 komentarzy:

  1. Na początek błąd, który rzucił mi się w oczy:
    - Taaaa... [tu powinien być enter] - Tak, uważam, że robisz dobrze.

    A teraz Cię zbesztam, dopadnę i zabije i ... O Boże .. ja chyba płacze ! - no widzisz do jakiego stanu mnie doprowadziłeś !! T-T
    Naruto, ty posrany dupku! - tak, musiałam zacząć od krytyki bohaterów, bo by mi inaczej nie dało.
    No cóż - parowanie Sasuke z Sakurą, bez korzyści dla Naru w opowiadaniach YAOI !!! jest straszne. bardzo!
    Pomimo paru zabawnych scen - powiązanych z wygrażaniem Sasuke skierowanym do jego porywaczy i tej uroczej, kiedy Sasuke mówi "Kocham Cię" reszta to totalny dramat (nie, że literacki, ale życiowy) katuj się człowieku nad biedną duszą - chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do cukierkowych opowiadać gdzie wszyscy tworzą wspaniałe gej-rodziny, bo każdy bohater oczywiście zakochuje się w każdym.
    Ostatnio przeczytałam jednego mprega ze słodkimi neko i kitsune - więc wiem co to tęcza i dziki seks co dwie sekundy . yeah !! - chyba trochę zboczyłam z tematu, ale cóż ...
    Tak więc opowiadanie szybko się czyta, bo jest świetnie napisane, czuje się tą całą przytłaczającą Naru aurę i naprawdę, jak biedni chłopcy, którzy lubią innych chłopców czują się tak w prawdziwym życiu to mam tylko ochotę spotkać takiego i ... no w sumie nic bym nie mogła zrobić, ale słowo pocieszyć i zatulić na śmierć samo ciśnie się na myśl :)

    Wena życzę i stoo latów! skoro fik pojawił się dzień przed Twoimi urodzinami .. a i ciastek !! tak ciastek, zawsze życzę wszystkim pysznego torta urodzinowego i żeby zdmuchnął wszystkie świeczki i pomyślał życzenie i żeby to życzenie się spełniło, więc Tobie też tego życzę !
    Ale wybierz mądre życzenie, bo życzeniowy duch to zarozumialec i spełnia tylko te najbardziej kreatywne (tak mówią) ;3

    PS. Chyba spodobało mi się manakalne wstawianie wykrzykników ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz urodziny, więc nie będę ci tu pisac, ze chce sequel (chociaż baaardzo chce). Widzisz jaka ja dobra ?
    No nic one shot fajny - ciekawy pomysl. Z zapartym tchem czekam na sequel

    Wszystkiego najlepszego. Duzo pomyslow na erotyczne sceny, nigdy bron boze nie przestawaj pisac, i of course weny :d
    Ktos <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego^^ Dużo weny przede wszytskim

    Rozpłakałam się czytajac to. Myślałam że Naruto się wtrąci, ale jednak nie...smutne...Nie lubie Sakury, ona nie pasuje do Sasuke
    Jeszcze raz sto lat sto lat niech żyje żyje nam

    http://something-like-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Otanjoubi Omedetou! (Tak, szpanujemy zdolnością japońskiego wyszukanego w google)
    Nie wiem czego mam ci życzyć. ;_; Życzyłabym Ci weny i dużo czasu wolnego na pisanie, ale to bardziej byłoby dla mnie... Więc po prostu najlepszego. I ciastek. I ciachów takich jak Sasuke i Naruto też. ;_; Dobra, w życzeniach najlepsza nie jestem, więc lecę czytać.

    14:56 - SASUKE SIĘ ŻENI?! Ale jak to?! Oni go zmuszają, oni go na pewno zmuszają T^T
    14:57 - Śpieszy się, bo jego dziewczyna jest w ciąży.... A tfu, wcale nie, wcale tego nie powiedziałam ;_;
    14:58 - Płakać mi się chce...
    14.59 - Ojej, jak fajnie idzie minuta po minucie xD SAKURA, NOŁ. NIE SAKURA. Znowu odnawia się moja niechęć do niej, a niech ją szlag jasny trafi.
    15.00 - CIUPCIANIE SAKURY. MOJA WYOBRAŹNIA, MÓJ MÓZG BOLI >.<
    15.08 - Chce mi się płakać, chce mi się płakać. Shikamaru, proszę, zrób coś, proszę ;_;
    15.11 - NARUTO. Kurde no ;_; W sumie zrobiłabym dokładnie to samo co on, ale i tak chciałam wrzeszczeć do ekranu "Weź się debilu w garść i idź do niego!". Pewnie bym to naprawdę zrobiła, gdyby nie to, że nie jestem sama w domu.
    Nie sprawdzałam już nawet błędów. Od czasu WMC twój styl niesamowicie się poprawił (chociaż nie mówię, że był zły). Bardzo mi się to podoba. Dramatyczne, ale nie przedramatyzowane. Gratulacje!
    Też chcę taki prezent na urodziny ;_;
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłeś, ale przy tym tekście miałam łzy w oczach. Sytuacja Naruto nie należy do najciekawszych, jednak wydaje mi się, że Sasuke może go kochać i nie zdawać sobie z tego sprawy. Nie mówiąc nawet o podobaniu, bo pewnikiem jest, że Naru mu się podoba, w każdym razie tak wywnioskowałam xD
    A beczałam, ze śmiechu oczywiście, przy pisiorku xDD
    Podobała mi się rozmowa z Shikamaru. Niby nic nadzwyczajnego, w końcu każdy autor robi z niego pieprzonego filozofa, który wszystko wie i widzi, jednak ten twój Nara wydaje się odrobinę inny - nie każe Naru brać się za Uchihę, a zazwyczaj tak jest. I to mnie urzekło xD
    Pomysł na shota jest super, pierwszy raz coś takiego czytam. Mam nadzieję, że nie zawiodę się na kontynuacji i że Naru zniszczy to świeże małżeństwo, o tak!
    Sto lat! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze opowiadanie SasuNaru gdzie nie ma SasuNaru. To było świetne! Normalnie nie mogę w to uwierzyć, najlepsze co do tej pory napisałeś! Jesteś niesamowity że udało Ci się to napisać, ja nie dałabym rady i pewnie bym ich połączyła ale ty wytrzymałeś, brawo kocie!
    Poza tym... co tam do cholery robił Konohamaru? xD

    Conoo
    P.S jak nie dostanę listu to sie pogniewamy i nie będe komentować :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Na wstępie zacznę od odpowiedzi na twoją odpowiedź, czyli: nie jesteś niczemu winny, a ja się zawsze spóźniam XD
    Po drugie: OMEDETOU OTANJOUBI <33333
    Po trzecie: Blue jak mogłeś?! Ja nie zrobisz sequela to chyba się fochnę T_T Ostatnio po raz drugi czytam opowiadanie, które nie kończy się Sasunaru ani Narusasu...jakoś mi z tym średnio miło ._. Kurcze Ty wiesz, że jesteś genialny i ja to wiem i oni też to wiedzą, ale dlaczego?! Dlaczego Sakura? Dlaczego nam to robisz? Niestety to nie zmienia faktu, że jak zwykle jesteś genialny i nie mam słów. Ale ja poproszę kontynuację, bez niej ani rusz.
    Jeszcze raz najlepszego <3
    Kyuu

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkiego najlepszego!
    Opowiadanie przyjemne, jednak trochę jak w życiu, rzeczywistość jest słodko-gorzka.I tak bardzo mi się podobało.
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
    Hiame Miko

    OdpowiedzUsuń
  9. To było wzruszające! Nawet nie wiesz jak mnie teraz serce ściska z bólu zupełnie jakby wszystkie uczucia Naruto przelały się na mnie! Aż mi się płakać zachciało. W żołądku mnie ściska niemiłosiernie -.- Dlaczego ten Naruś tak musi przejmować szczęściem innych ?! Chociaż wnioskując po niepewnym spojrzeniu Uchihy też blondyn nie był mu obojętny, ale w tym bardziej znaczącym sensie ^^ Pewnie tylko myślał, że Młotek nie odwzajemnia jego uczuć, a nie chciał zniszczyć ich przyjaźni. Lecz to tylko moje przemyślenia. ;* Dobra już więcej nie spamie. ; p

    Pozdrawiam,
    Hinara <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Aha no i bym zapomniała...
    NAJLEPSZEGO !!!
    I tu błagam cię; poświęć się dla nas i napisz kontynuacje, bo się we mnie gotuje kiedy myślę, że ten Stań bierze ślub w dodatku z Sakurą. Przyznam się bez bicia iż nie przepadam za nią. Nie mam oczywiście nic takiego do niej chodzi o to, że jakoś nie trawie pary SasuSaku. Tak jakoś. Dobra, bo ja się tu znowu rozpisuje. Xd Jeszcze raz najlepszego i pozdrawiam !

    Hinara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast "stań" miało być "Drań". Przepraszam mój słownik w telefonie. xd

      Hinara.

      Usuń
  11. Jesteś okrutny... Nie lubię czytać takich rzeczy. Ogólnie znęcanie się nad Naruto jest fajne, ale taki masochizm w jego wykonaniu, to już ponad moje siły. Również nie miałabym nic przeciwko kontynuacji. Bo tak mi cholernie żal Naruto! I taki drań z Sasa! Jaki z niego przyjaciel skoro nawet nie zauważył, że ktoś tak mu bliski go kocha w ten sposób? Nawet Sakura zauważyła! QQ Rozpaczam. Muszę przeczytać coś pozytywnego dzisiaj. Masz ogromną moc przemawiania do ludzi. Ta historia bardzo do mnie przemówiła. Niestety za dużo tu smutku QQ Nie znęcaj się nad czytelnikami :<

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że dopiero teraz... (drobne problemy :/)
    Wszystkiego najlepszego Blue!!! Spóźnione ale szczere ;D
    Co do notki to jestem oszołomiona, zachwycona i zmartwiona... Czemu Naru ma takie głupie zapędy? Jest masochistą czy co? Szkoda mi go... :(
    A Sasu jeszcze takie słowa mu powiedział... ponoć jak się jest pijanym to mówi się prawdę... Wszystko się ułoży co nie???
    Jak zwykle opowiadanie super...
    Pozdrawiam...
    I mam nadzieje że odzyskałeś choć troche prywatności...:P

    OdpowiedzUsuń
  13. jezu jak mi smutno teraz :( chyba tylko Ty potrafisz wywołac takie emocje w czytelniku swoimi świetnymi opowiadaniami i za to Cie podziwiam :3 spóznione sto lat :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój styl i pomysły na opowiadania są naprawdę świetne i genialne. Uwielbiam to czytać, bo nie jest ani płytkie, ani wyolbrzymione. Po prostu idealne <3
    A co do życzeń to tylko jedno: byś znalazł wielką miłość :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Czemu to jest One Shot ? No pytam się ?!
    Piękne <3 Biedny Naruś :(


    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  16. Spóźnione życzenia: sto lat!
    Uwielbiasz spekulacje? To teraz nie wiem czy w tym komentarzu spekulować czy nie :D
    Ten one-shot jest super *_* Ale wiesz jaki smutny?! Miałam łzy w oczach :( Oczywiście były też momenty, kiedy się śmiałam, w końcu jesteś mistrzem humoru xD Bardzo proszę o sequel *^* Fajnie by było gdybyś dodał go jak najszybciej, ale bardziej nie mogę doczekać się Opowieści Słodko-Kwaśnej, więc może najpierw ją dodaj :D
    I żeby w tym sequelu, który planujesz, w jakiś tajemniczy sposób jednak wyszło SasuNaru ^^ Życzę weny i żebyś dodał dalszą część, please!
    ~Akemi

    OdpowiedzUsuń
  17. -,- mógł się Naruto coś odezwać oj mógł.... Opowiadanie jest genialne i wzruszające- a ja lubie wzruszające opowiadania ^^ Pisz dużo i życzę weny i żebyś ni zamknęła bloga jak większość blogerek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ajć kwestia przyzwyczajenia i nie uważne pisanie i czytanie żebyś ni zamknął bloga jak większość blogerek i blogerów Gomene ^^

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  18. Witam, witam,
    cudowny shocik , i już mogę powiedzieć, ze czekam z niecierpliwością na tą drugą część... Shikamaru jak zwykle spostrzegawczy, widzi więcej niż inni... Zastanawiające jest to „kocham cię” Sasuke jak Naruto kładzie go do łóżka po wieczorze kawalerskim, czy było to powiedziane od tak, czy jednak miała ona większe znaczenie, bo po ostatniej scenie, mam wrażenie, ze Sasuke coś czuje do Naruto i tak jakby to chciał, aby powiedział tą kwestie, ze się nie zgadza... Naruto woli cierpieć i trwać u boku przyjaciela, niż go zupełnie stracić...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o uczucia sasuke to Sie z tobą w 100% zgadzam ;)

      Usuń
  19. To smutne ale lubie twoje opowiadania. Bloga mam w zakładach także będę tu częściej i czekam na kolejny rozdział "listen to my heart" nooo

    OdpowiedzUsuń
  20. Odpowiedzi
    1. Tak, ja też chciałbym wiedzieć kiedy następna notka. Nie chce Cię poganiać, ale jest już 22.04 ...

      Usuń
    2. Już się nie mogę doczekać!

      Usuń
  21. ja tu umieram bez twoich notek ... prosze pisz <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzasz kontynuowac bloga ? Czy to tylko tymczasowa przerwa ? Nie chcialabym na ciebie naciskac, po prostu chcialabym to wiedziec. Kocham twoje opowiadanie kochanie, jak i rownie ciebie. Weny!

      Usuń
    2. Zgadzam się z wypowiedzią wyżej... ;d nie chcę naciskać, ale usycham bez Twoich opowiadań... :(
      Życzę weny, weny i jeszcze raz weny...:)
      Buziaki i pozdrowienia :)

      Usuń
  22. Wiem błękitny koleżko że masz swoje sprawy na głowie...ale kiedy będzie notka? Zaglądam tu i nic ==

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem tak pod wrażeniem, że nie bardzo teraz wiem, co mogłabym napisać. Od jakiegoś czasu szukałam nowego bloga do poczytania i... nic. Absolutnie nic wartego uwagi nie mogłam znaleźć. Kiedy już zaczynałam powoli tracić nadzieję, nagle jakimś cudem trafiłam tutaj. I co? Opłaciło się :)
    Uwielbiam czytać coś, co jestem w stanie potem przetrawiać jeszcze długi czas. Wiem, że w tym przypadku również tak będzie. Prawdopodobnie tuż przed snem, leżąc w łóżku i czekając na zmęczenie, jeszcze raz dokładnie odtworzę sobie w głowie to opowiadanie, ponownie przeżywając te fragmenty, które zrobiły na mnie największe wrażenie.
    Już wiem, że będę tu częściej zaglądać :) póki co jednak poczytam sobie pozostałe twory, do których teraz tym bardziej mi śpieszno.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wow , super ;D jak zwykle notka cudna ;p Wiem, że specjalnie trzymasz nas w oczekiwaniu przez długi czas, żeby potem dodać super rozdział xD Sprytne zagranie, naprawdę sprytne.
    Pozdro
    Malina

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziwne, ale czytałam tego one shota już kilka razy i nie skomentowałam, ale...
    Bierze to się z tego, że za każdym razem kończy się to u mnie wzruszeniem, ba, nawet płaczem ^^
    Niewiarygodnie świetne, aż chce sie więcej ;]
    Pozdrawiam . I zapraszam do sb na nowość, jeśli miałbyś czas i ochotę ;d
    Yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to jeden z lepszych blogów na jakie natrafiłam. Ten one-shot spodobał mi się chyba najbardziej i podczas czytania często kojarzył z piosenką zespołu Myslovitz pt."Alexander". Pisz dalej Autorze, bo masz talent. Będę z niecerpliwością czekać na kolejne rozdziały Twoich opowiadań.
    Pozdrawiam, życzę weny oraz przyjemnej drugiej połowy wakacji,
    Arui

    OdpowiedzUsuń