czwartek, 8 sierpnia 2013

You Belong With Me



Minęło trochę czasu, ne? Ale jakoś udało mi się ukończyć sequelek ,,The One That Got Away'', chociaż pewnie nie będzie jakoś specjalnie satysfakcjonujący, ani dla Was, ani dla mnie. Albo to ja mam zaniżoną samoocenę tego czegoś xD
W każdym razie, to chyba nie ostatni sequel. Sam już nie wiem xD
Pewnie będą błędy. Utraciłem wszystko, co miałem na dysku, w tym kawałki rozdziałów, one shoty itd, ale padł mi laptop i pracuję teraz na nowym, jeszcze nie zdążyłem się przyzwyczaić do trochę innego układu klawiatury. 
Dedykowane Stefanowi
(jestem gópią dzidą, która nie umie komentować :<)
(ale zrobię to! Wkrótce >.<)


You Belong With Me

- Zdmuchnij świeczki – zasugerował Sasuke. Kąciki jego ust wygięte były w delikatnym uśmiechu. Cóż, minęło całkiem sporo czasu nim Naruto przyzwyczaił się do uśmiechniętego bruneta. Zbyt dużo czasu, jeśliby go ktoś zapytał. Blondyn rozejrzał się po obecnych wokół stołu osobach. Rozpromieniona, lecz dziwacznie nierozczesana Sakura, nastoletni Yuji, podobny do Sasuke jak dwie krople wody i on sam. Zawsze tam stał. Od lat obecny w jego życiu. Przez cały ten czas niczego nieświadomy. Tak naiwny i ślepy, że blondyn nie potrafił tego zrozumieć. Jak można nic nie zauważyć przez tyle lat. 
Przyjrzał się uważnie Yuji’emu. Kiedy Sasuke oświadczył mu, że wraz z Sakurą spodziewają się dziecka, nie potrafił w to uwierzyć. Uchiha wykonywał kolejny krok w dorosłe życie, a on nadal stał w miejscu, uwięziony przez swoje nieodwzajemnione uczucia. Wtedy po raz pierwszy poczuł, że traci grunt pod stopami. Pierwszy raz zdał sobie sprawę, że utracił bruneta bezpowrotnie. Jakaś irracjonalna część jego umysłu łudziła się przez te wszystkie lata, że wszystko jeszcze się ułoży, jeśli będzie cierpliwy.
Więc był. Najbardziej roztrzepane dziecko nauczyło się cierpliwości. Z zimnym uśmiechem przyjmował na siebie każdy cios serwowany przez najbliższe osoby i nigdy nie dał po sobie poznać, jak bardzo cierpiał każdego dnia. Latami opiekował się Yujim. Kiedy dziecko Sakury i Sasuke pojawiło się na świecie, miał mieszane odczucia. Cieszył się szczęściem Uchihy, naprawdę się cieszył. Przez ponad dekadę cieszył się i opiekował chłopcem, jakby to był jego syn. A Sasuke to doceniał. Naprawdę tak było. Uzumaki więcej czasu spędzał w ich posiadłości niż we własnym domu, chociaż widywanie ukochanego mężczyzny z inną kobietą bolało go jak piętnowanie rozżarzonym prętem.
Tak więc był tam. Znosił to wszystko dzień po dniu, obserwował wszystkie ich romantyczne wieczory i wszystkie kłótnie. Gardził sobą, gdy orientował się, że pragnie ich rozwodu, pragnie wolności Uchihy. Nienawidził siebie za to, że nie potrafił życzyć im dłużej szczęścia.
- Wujku? – zapytał Yuji, na co Naruto zamrugał energicznie. – Świeczki?
Blondyn wzruszył ramionami i pomyślał życzenie. Takie samo, jak każdego roku, od prawie 20 lat. 
Bądź mój.
Zdmuchnął wszystkie świeczki za jednym razem i uśmiechnął się szeroko. Kto by pomyślał, że kiedy osiągnie taki wiek, nadal będzie obchodził urodziny? 
Sakura zabrała się za krojenie tortu. Pierwszy kawałek tradycyjnie powędrował do solenizanta. Blondyn skrzywił się niezauważalnie, skubiąc tort widelczykiem. Od dawna nie lubił słodyczy. Sasuke przyglądał mu się przez chwilę badawczo, jednak jego uwaga została od niego oderwana, kiedy odbierał od żony kawałek tortu.
- Więc, czego sobie zażyczyłeś? – zapytał czternastoletni Yuji, odbierając od mamy tort i od razu zabierając się do jedzenia. Szczeniak był przystojny, przyznał przed sobą skonsternowany Naruto, wzruszając ramionami w odpowiedzi na pytanie chłopca. To także był kolejny powód, dlaczego Naruto nigdy nie potrafił przestać myśleć o Sasuke – ilekroć spojrzał na jego syna, przypominał mu się on, tyle, że zamiast drwiącego uśmieszku i ironicznego tonu Yuji zachowywał się bardziej jak Naruto. Przynajmniej dawny, nadpobudliwy Naruto.
W jakiś sposób tworzyli rodzinę. Blondyn zdążył przyzwyczaić się do takiego życia. Do obecności Sakury i Sasuke, a także ich syna. Czasem zerkał tęsknie na plecy Uchihy, obejmującego czule dziewczynę. W takich chwilach przymykał oczy i wyobrażał sobie, że to jego obejmuje brunet.
- Porsche. Ale raczej nic z tego, prawda? – skłamał gładko, uśmiechając się półgębkiem. 
- Jak dostanę dobrą pracę… - zaczął chłopak, nadymając policzki.
- Najpierw skończ szkołę – wytknęła mu Sakura, wchodząc do kuchni. W dłoniach trzymała tacę z kawą dla trojga. Postawiła ją na stoliku i zasiadła naprzeciwko blondyna.
- Dobrze się czujesz? – zapytała, taksując go uważnym spojrzeniem.
- Taaak, wszystko okey. 
Zjedli deser w ciszy. Naruto pozwolił sobie zerkać od czasu do czasu na siedzącego obok, zrelaksowanego przyjaciela. Ten widok chyba nigdy się mu nie znudzi. 
- Naruto, nie znalazłbyś jutro trochę wolnego czasu wieczorem? – zapytała dziewczyna, spoglądając na niego błagalnym wzrokiem. Pytanie to wydało się blondynowi nie na miejscu. Doskonale wiedzieli, że każdy wieczór spędzał samotnie, jeśli nie przesiadywał u nich. – Chcieliśmy jutro razem z Sasuke wyjść na kolację, ale nie chcemy zostawiać Yujiego samego i pomyśleliśmy, że może wpadłbyś do nas na jedną noc? 
- Mamo! Jestem dorosły! – wybuchł Yuji, wypuszczając z dłoni łyżeczkę – Nie potrzebuję opieki za każdym razem, jak gdzieś wychodzicie!
- Właśnie – powiedziała Sakura, marszcząc brwi. – Tak samo mówił syn naszych sąsiadów, Satou, nim zorganizował imprezę i puścił dom z dymem.
- Jasne, nie ma sprawy – mruknął blondyn, popijając kawę, by jego mina nie sugerowała niezadowolenia z planów Sasuke na następny wieczór. 
Yuji wpatrywał się wściekłym spojrzeniem w ojca, oczekując, że się za nim wstawi. Brunet jednak nic sobie nie robił z jego marnej imitacji własnego spojrzenia, dopracowanego przez te wszystkie lata. Wzruszył jedynie ramionami, posyłając blady uśmiech Naruto.
- Dzięki. Zawsze można na ciebie liczyć – powiedział poważnie Sasuke, kładąc mu dłoń na ramieniu. Blondyn zadrżał pod tym dotykiem. Powinien dawno się do takich drobnostek przyzwyczaić, ale zwyczajnie nie potrafił. Łasił się do przyjaciela jak pies, licząc na jakieś ochłapy czułości, które nijak nie mogły równać się z tym, czego doświadczała Sakura.
Czy był zazdrosny? Przez prawie dwadzieścia lat odczuwał zazdrość; tłamsił ją w sobie i w ciszy pielęgnował. Przez lata urosła ona do niewyobrażalnych rozmiarów, a mimo to blondyn nigdy nie pozwolił sobie na okazanie niechęci wobec Sakury, czy czegoś więcej niż przyjaźń w stosunku do Sasuke. Przynajmniej Yujiego kochał jak własnego syna i wcale nie musiał kryć tych uczuć, zważywszy, że praktycznie rzecz biorąc połowę życia spędzał u nich.
- Nie ma za co. Kiedyś się odwdzięczysz – zasugerował mężczyzna, spoglądając przelotnie na nadąsanego Yujiego. – Rozchmurz się. Przyniosę eurobiznes – sarknął Uzumaki, odpowiadając uśmiechem na naburmuszoną minę chłopca.
- Super – skwitował chłopak, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia, kierując się do swojego pokoju.
- No, ja będę lecieć. W takim razie do zobaczenia jutro! – zapewnił blondyn, podpierając się rękoma o ziemię. Im starszy się robił, tym ciężej się mu wstawało. Jeszcze trochę i zacznie siadać na podłodze jak rodowity gaijin. 
- Na pewno musisz już iść? Myślałem, że posiedzimy przed telewizorem, napijemy się piwa… - zaczął Sasuke, na co serce Naruto zadrżało. 
- Nie czuję się za dobrze. Pójdę dziś wcześnie spać – odparł, przypatrując się przez chwilę, jak Sasuke podnosi się z podłogi, by odprowadzić go do drzwi. Brunet podtrzymywał go delikatnie za ramię, kiedy Naruto zakładał na nogi buty w przedpokoju. Kiedy miał już się odwrócić i wyjść, Sasuke nagle przysunął się i objął go.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego – mruknął mu do ucha, sprawiając, że po jego plecach ponownie przeszły dreszcze. Blondyn poklepał mężczyznę po plecach i wycofał się poza zasięg jego ramion. To było takie dziwne. Z jednej strony ilekroć znajdował się w jego objęciach czuł nieopisaną radość i w tych krótkich chwilach cierpienie schodziło na drugi plan. Z drugiej zaś strony, kiedy tylko brunet wypuszczał go, czuł chłód rozchodzący się po jego kościach.
- Do jutra – odparł sucho Naruto, czując, jak wilgotnieją mu oczy.
- Mhm. Uważaj na siebie – powiedział cicho Sasuke, po czym zamknął za blondynem drzwi. 

***

- Wolisz grać butem, czy kapeluszem? – zapytał blondyn, rozsiadając się wygodnie przy stoliku w salonie i rozkładając planszę.
- Ty serio zamierzasz grać ze mną w eurobiznes? – burknął brunet, opadając na miejsce po przeciwnej stronie z colą w ręku i dwoma szklankami wypełnionymi lodem.
- Uhum. Pomyślałem, że to dobry pomysł…
- Genialny – sarknął Yuji. Naruto wstrzymał na moment oddech, skołowany przez idealną kopię zachowania Sasuke sprzed wielu lat. Przygryzł dolną wargę i spuścił wzrok na grę, udając, że bardzo się na tym skupia. Brunet nalał sobie w tym czasie napój i włączył telewizję. Nogi przerzucił niedbale przez poręcz. 
- Wolę kapelusz – mruknął po chwili, rzucając blondynowi nieco cieplejsze spojrzenie.
Naruto uśmiechnął się zadowolony z szybkiej kapitulacji chłopaka. Zawsze był krnąbrny w stosunku do wszystkich, poza Uzumakim. 
- Za późno, już go sobie wziąłem – odparł blondyn, z wyrachowaniem wystawiając chłopakowi język.
- Ile ty masz lat, że się tak zachowujesz, co? – brunet upomniał wujka, mrużąc brwi tak, jak miał w zwyczaju robić to jego ojciec.
- Od wczoraj 38 – skwitował bez jakiejkolwiek skruchy. - I co to za pyskówka, trochę szacunku byś okazał – burknął, rzucając ukradkowe spojrzenie na reklamę w telewizji. Pokazywano akurat ofertę wakacyjną nad morzem śródziemnym, więc Naruto przez chwilę przypatrywał się wysportowanej sylwetce telewizyjnego modela. Kiedy odwrócił wzrok od telewizora, złapał młodego Uchihę gapiącego się na niego z triumfalnym uśmiechem na ustach. 
- Serio? Rajcuje cię taki wymuskany fircyk z telewizji? – bąknął zadowolony z siebie Yuji, upijając łyk coli. Kiedy odstawił szklankę, Naruto przyglądał się przez chwilę pływającym na powierzchni kostkom lodu, które zastukały ostrzegając przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. 
Blondyn przełknął ślinę, podnosząc wzrok na chłopaka. Był bystrzejszy niż jego rodzice, więc chyba nie ma co próbować wciskać mu kłamstwa. 
- Jeśli chcesz, to możesz wziąć sobie ten kapelusz – burknął, nalewając sobie napoju do szklanki.
- Wiedziałem, że jakoś się dogadamy – Yuji zaśmiał się i puścił mu oczko, sięgając przy okazji po figurkę.
Spędzili razem całkiem przyjemny wieczór. Pomimo zazdrości, która cicho szeptała do ucha blondyna niewygodne historie o wieczorze Sasuke, Uzumaki poczuł się trochę lepiej.
Nie miał bladego pojęcia, co powinien sądzić o swoim tymczasowym podopiecznym i tym, że został nakryty na przejawianiu skłonności homoseksualnych, jednak nie czuł potrzeby zamartwiania się tą sprawą. Yuji także nie wydawał się być zdziwiony czy zniesmaczony. Znając tego małego urwisa, już dawno miał swoje podejrzenia. 
Być może Naruto spędzał z nim za dużo czasu, co zaowocowało jakąś dziwną zdolnością rozumienia się bez słów.
Gorzej, jeśli chłopak postanowi podzielić się swoimi spostrzeżeniami z rodzicami. Chyba, że już to zrobił. Uzumaki podejrzewał jednak małego Uchihę o wystarczającą dozę taktu, by jego sekret pozostał sekretem.

***
Rodzice chłopaka wrócili szybciej, niż by się można było tego spodziewać. Wbrew podejrzeniom Uzumakiego, wchodząc do przedpokoju zastał tam tylko zapłakaną Sakurę, zamiast spodziewanej obściskującej się pary, niekoniecznie zachowującej wstrzemięźliwość. Widocznie coś musiało pójść nie tak. Blondyn przełknął ślinę, nie wiedząc, czy dziewczyna życzyłaby sobie w takim momencie jego towarzystwa. Gdyby nie Sasuke i Yuji, prawdopodobnie nie byliby zbyt bliskimi przyjaciółmi. Naruto od dawna podejrzewał, że Sakura toleruje go jedynie ze względu na Uchihę. 
- Sakura…wszystko w porządku? – zdecydował zapytać się, ale gdy tylko słowa padły z jego ust dotarło do niego, jak głupio zabrzmiały. Przecież doskonale widział, że nic nie było w porządku.
- Tak. N-nie – wydukała, ocierając oczy dłonią. Łzy zostawiły na jej twarzy mokre ślady. – Mógłbyś zostawić mnie samego? 
- Na pewno? 
- Tak, po prostu idź już, proszę – mruknęła, podciągając nosem i chwiejąc się na jednej nodze wsparła się o ścianę dłonią, próbując zdjąć buta.
Blondyn pokiwał głową, odwracając wzrok. Przez prawie 20 lat nigdy nie widział płaczącej Sakury. Jej małżeństwo wydawało się być istnym rajem, każdy im zazdrościł. Jeśli faktycznie tak było, to gdzie do cholery podziewał się Sasuke? Umiał obchodzić się z kobietami o niebo lepiej od niego. 
Postanowił nie czekać, aż dziewczyna spróbuje się na nim wyżywać lub, co gorsza, jeszcze bardziej się rozpłacze. Założył buty i wyszedł, nie zerkając ponownie na dziewczynę. Każdy miewał gorsze dni. Kto mógłby wiedzieć o tym lepiej od niego?
Kiedy zaszedł do swojego domu, zastał siedzącego na schodkach przed drzwiami Sasuke. 
Serce blondyna nigdy nie należało do najbardziej posłusznych, więc bez pytania o zgodę zaczęło bić jak szalone. 
Na twarzy przyjaciela malował się kwaśny grymas. Nie było widać tam skruchy, więc Uzumaki nie bardzo mógł domyślić się, o co mogło pójść między nienajmłodszym małżeństwem. 
- Widzę, że kupiłeś mi piwo – rzucił Naruto, uśmiechając się łagodnie i wskazując podbródkiem sześciopak leżący u stóp bruneta.
- Ta paczka jest dla mnie – burknął chłopak, a kiedy wstał Naruto dostrzegł brata bliźniaka sześciopaka.
- Myślałem, że to wczoraj miałem urodziny? – żachnął się blondyn, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Jeśli nie, to powinieneś był przywdziać strój mikołaja. 
- Nie mogę już nawet postawić piwa najlepszemu przyjacielowi? – odparł Sasuke, wciskając ręce w kieszenie spodni. 
Przypominał blondynowi chłopaka, którego poznał ćwierć wieku temu. Nadal miał w sobie coś z tego zamkniętego w sobie smarkacza. 
- Jutro idę do pracy – rzucił Uzumaki, unosząc jedną brew. 
- Napiszę ci usprawiedliwienie – zaproponował jego przyjaciel, podnosząc z ziemi opakowania alkoholu.
Naruto parsknął śmiechem, rozważając, jak bardzo zły humor musiał mieć aktualnie jego przyjaciel. 
- Chodź, nie stójmy na dworze – zaproponował, wyjmując z kieszeni klucze.
Podszedł do drzwi, czując na plecach natarczywe spojrzenie bruneta. 
- Sorki za lekki bałagan, miałem ostatnio dużo na głowie.
- Powtórkę Hiroshimy? – podsumował kwaśno, jednak Naruto dostrzegł unoszące się nieśmiało kąciki jego ust.
Mieszkanie faktycznie wyglądało jak po wybuchu bomby atomowej. Jego ciuchy pokrywały większą część beżowej kanapy ze skóry, na stoliku przed telewizorem stał jeszcze talerz z niedokończoną kanapką, a w rogu pomieszczenia, tuż obok porzuconego niedbale odkurzacza, stała deska do prasowania, również pokryta kupką zmiętych ubrań. Uzumaki nigdy nie należał do osób pedantycznych. Było wręcz przeciwnie – ilekroć spoglądał na wszystkie walające się po mieszkaniu rzeczy stwierdzał, że w ten sposób w domu jest jakoś przytulniej.
Kiedy Yuji przechodził krótki okres marzenia o zostaniu psychologiem, skwitował poczynania Naruto jako ,,podświadomą próbę wypełnienia czymś pustki spowodowanej brakiem partnera’’. Gdy Naruto myślał o tym teraz, chłopak często dopytywał się o ,,partnerów’’ blondyna, nigdy nie używając żeńskiej formy tego słowa.
Mały cwaniak.
- Bardzo śmieszne – burknął blondyn w odpowiedzi na dogryzanie Uchihy, jednak i na jego usta wypłynął uśmiech. – Wstaw piwo do zamrażarki, a ja poskładam trochę rzeczy.
Kiedy skończył, Sasuke zdążył już prawie przysnąć na kanapie, podpierając brodę ręką. W jego drugiej dłoni tkwił pilot. Spoglądając na niego, Naruto zastanawiał się przez moment, czy nie dać mu się zwyczajnie wyspać. Nim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję, mężczyzna uniósł głowę i wlepił w niego swoje nachmurzone spojrzenie.
- Zdążyłem się wyspać, nim doprowadziłeś wszystko do porządku. Myślałeś, żeby zatrudnić pomoc domową? 
- Eeee, nie. Jak widzisz, od czasu do czasu zdarza mi się zrobić porządek. Idę po piwo, poszukaj jakiegoś filmu.
Sasuke kiwnął głową i wstał z kanapy, by zbliżyć się do szafki pod telewizorem, w której Uzumaki miał całkiem sporą kolekcję filmów na DVD. To były te drobne plusy z bycia singlem, jak zgadywał Sasuke. Nikt nie komentował jego wydatków, a przy okazji mógł mieć mnóstwo czasu dla siebie. Może samotność blondyna wcale nie była dla niego, tak jak początkowo myślał Sasuke, tak wielkim przekleństwem. Może Naruto zwyczajnie wolał prowadzić taki tryb życia. 
Nim jednak doszedł do głębszych wniosków, do salonu powrócił jego gospodarz. Pod pachą trzymał miskę z wrzuconą do środka paczką chipsów, a w lewej dłoni miał talerz z kanapkami. Sasuke głupio było się tłumaczyć, że nawet nie zdążył spożyć z Sakurą kolacji do końca, więc tym bardziej ucieszył się, że Naruto przygotował cokolwiek do jedzenia. 
W prawej dłoni chłopak niósł dwie butelki piwa, które postawił na stoliku jako pierwsze. Gdy rozładował resztę rzeczy, wyjął z kieszeni otwieracz i opadł na kanapę.
Wpatrywał się przez dłuższą chwilę w zgięte plecy bruneta, który przeczesywał wzdłuż i wszerz jego kolekcję filmów. 
Przygryzł dolną wargę, zastanawiając się, czy na pewno wolałby obejrzeć jakiś film, zamiast spoglądać na wciąż świetną, mimo tylu lat, sylwetkę Uchihy. 
Czy jego uczucia podchodziły pod toksyczną miłość? Nie potrafił znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. W końcu jego uczucie nigdy nie zostało zdeklarowane na głos, a więc raczej nie miało wpływu na życie Sasuke. Ilekroć się nad tym zastanawiał, jedyne minusy dostrzegał we własnej sferze uczuciowej. Ile normalny człowiek mógłby znieść z powodu nieodwzajemnionej miłości? Ile ciosów przyjąć, ukrywając smutek za zasłoną uprzejmego uśmiechu?
Podejrzewał, że ktoś inny zrezygnowałby lub uciekł po roku, może dwóch. Ale z grubsza dwadzieścia lat to połowa jego życia. Lepsze lata miał już prawdopodobnie za sobą. Jeśli to te miały być lepsze – nie spodziewał się radosnego happy end’u.
- Oglądałeś to już? – zapytał brunet, zerkając na niego przez ramię i unosząc opakowanie z płytą. Naruto pokręcił głową, sięgając w trakcie po kanapkę. Brunet uruchomił film i wrócił na kanapę obok mężczyzny, próbując przywołać na twarz uśmiech, jednak z marnym skutkiem.
- Nie martw się, wszystko się ułoży – blondyn mruknął formułkę, wyuczoną przez te wszystkie lata. 
Pocieszać miłość swojego życia, że jego związek z inną osobą przetrwa – bezcenne.
Blondyn czuł żółć w ustach, więc otworzył piwo i od razu upił większy łyk, zagryzając go kanapką. 
- Są z serem? – zapytał Sasuke przyglądając się stercie kanapek przygotowanych przez Uzumakiego.
- Nie, przecież nie możesz – odparł blondyn z pełną buzią, jakby to było coś najoczywistszego na świecie.
- Cieszę się, że chociaż ty pamiętasz. Sakura wszędzie pcha ten swój tłusty ser – burknął Uchiha. – Zupełnie, jakby planowała mnie otruć. Dobrze wie, że nie mogę jeść sera. Jak to jest, że ty pamiętasz takie rzeczy, a ona nie? – zapytał, pochylając się nad kolanami przyjaciela i sięgając po jedną z kanapek. Jego brwi śmiesznie się marszczyły.
Cudownie było czuć ciepło jego ciała. Stykali się jedynie udami i barkami, a mimo to Naruto czuł się szczęśliwy. Mógł spędzić trochę czasu, tak jak kiedyś – sam na sam z Uchihą, opychając się jedzeniem, pijąc i oglądając jakiś nudnawy film. Brakowało mu tego. Brakowało mu ich.
Uzumaki nigdy nie był głupcem. No, może przynajmniej od ostatnich dwudziestu lat nim nie był. Od dawna wiedział, że Sasuke nigdy nie poczuje do niego tego, czego pragnął. To nie tak, że czekał wiecznie, ufając, że pewnego dnia klapki z oczu bruneta zwyczajnie spadną i zakocha się w nim szaleńczo. Dostał od życia cenną lekcję – jeśli się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. 
- Oglądasz? – zapytał brunet, kiedy przełknął ostatni kęs kanapki.
- Co? Taa, jasne – odmruknął Uzumaki, odsuwając się nieco od ciepłego ciała przyjaciela. Przerabiali takie sytuacje setki, jeśli nie tysiące razy. Blondyn z doświadczenia wiedział, że im dłużej będzie zwlekał z postawieniem sobie bariery między jego uczuciami, a chłopakiem, tym łatwiej przyjdzie mu zasnąć w nocy, tym mniej wyleje łez. 
Oparł się wygodnie o kanapę, opierając na niej stopy i podciągając pod siebie kolana. Był świadomy tego, że Sasuke przyglądał mu się dłuższą chwilę, nim sam spojrzeniem powrócił do śledzenia akcji na ekranie.

***

Zapukał do drzwi. Kiedy przez dłuższy czas nikt mu nie otwierał, zagryzł dolną wargę i chwycił za klamkę. Kiedy nacisnął, drzwi ustąpiły cicho i chłopak wślizgnął się do środka. Znał ten dom doskonale, więc od razu postanowił skierować się do sypialni wuja. Kiedy jednak nikogo w niej nie dostrzegł, powędrował do salonu, gdzie zastał go osobliwy widok. W telewizorze grał jedynie czarny ekran, a stół zapełniony został brudnymi talerzykami, miseczkami i pustymi butelkami po piwie. Jego wuj spał z głową zwieszoną na klace piersiowej, na podłodze, oparty plecami o kanapę. Jego ojciec zaś pochrapywał na niej cicho, przyciskając twarz do poduszki. Jego prawa dłoń zatopiona była w blond czuprynie wujka, któremu, jak zauważył Yuji, nie bardzo to przeszkadzało.
- Ależ sielanka – sarknął brunet, zliczając dwanaście średnich butelek piwa i jedną, w połowie pustą butelkę whisky. – Ekhm – charknął, na co Naruto uchylił jedno oko. Nie wyglądał dość przytomnie.
- Miałem nadzieję, że któryś z was podwiezie mnie do szkoły, ale skoro tak się sprawy mają, pojadę metrem – kontynuował chłopak, uśmiechając się zadziornie. – Słodko wyglądacie – palnął jeszcze na odchodne, nim poprawił plecak na ramieniu i wyszedł z mieszkania. 
Z głowy blondyna zsunęła się bezwładnie czyjaś ręka. Blondyn powoli oprzytomniał. Przetarł zmęczoną twarz dłonią, próbując przełknąć ślinę. Głowa bolała go niemiłosiernie. Przynajmniej nie próbował zrobić w nocy czegoś niemoralnego w stosunku do mężczyzny śpiącego tuż nad nim.
- Draniu, śpisz? – jęknął po chwili, próbując podnieść się na nogi.
- Mhm – odparło mu bezwładne ciało zajmujące całą jego kanapę. 
Blondyn szturchnął go mocno pod łopatkę, próbując jakoś zmusić mężczyznę do oprzytomnienia.
- Ile to już razy wzajemnie zarzekaliśmy się, że nie będziemy więcej pić?
- Jak widać za mało – odburknął brunet, mlaskając nieskrępowanie. Jego włosy były w totalnym nieładzie, zauważył blondyn z satysfakcją. Niedoskonałości mężczyzny sprawiały wrażenie, że był bardziej ludzki.
- Idę pod prysznic – zdecydował blondyn, ziewając nieskrępowanie. Kiedy tylko stanął w pionie, przez jego żołądek przewinęła się fala nudności, odbierając blondynowi ochotę do życia.
Kiedy wrócił do pokoju, miał na sobie jedynie bokserki. Czuł na sobie spojrzenie skacowanego bruneta, kiedy szwędał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu papierów, które miał zabrać do pracy.
- Jednak idziesz do pracy? – dobiegło go pytanie, kiedy wepchnął sobie do ust wczorajszą kanapkę i dopiął walizkę.
- Uhum – mruknął z pełnymi ustami, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Ale chyba… nie pójdziesz ubrany… tak?
Blondyn spuścił głowę, by się sobie przyjrzeć.
- Eee, jasne, że nie. A co, nie podoba ci się? – zapytał z uśmiechem, rozkładając szeroko ręce.
- Jak dla mnie, mógłbyś pójść nawet nago – żachnął się chłopak, podpierając się łokciami. Jego wzrok zatrzymał się na chwili na ścieżce jasnych włosków, wędrujących od pępka chłopaka w dół, które ginęły po materiałem bokserek.
- Jeśli chcesz, to możesz tutaj zostać. Postaram się wyrwać wcześniej – obiecał, podchodząc do szafy i wyciągając z niej ciuchy. Kiedy wciągnął na siebie spodnie i ubrał białą koszulę, Sasuke podniósł się do pozycji siedzącej.
- Twoja twarz zrobiła się purpurowa. Przynieść ci miskę? – zapytał z satysfakcją blondyn, próbując uporać się z niesfornym krawatem.
- Bardzo śmieszne. Muszę iść, pogadać z Sakurą – mruknął niewyraźnie brunet, marszcząc brwi. Nie wyglądał kwitnąco.
- Okey. Jakby co, to drugi komplet kluczy jest na wieszaku. Czuj się jak u siebie, gdybyś potrzebował schronienia – powiedział, kierując swe kroki do przedpokoju.
- Ok. Uzumaki! – zawołał za nim, a po chwili blondyn wyjrzał zza ściany.
- Co jest?
- Skarpetki…
Blondyn przyjrzał się swoim bosym stopom.
- Eee..Zrobiłem to celowo. Miło, że się o mnie martwisz – bąknął mężczyzna, uśmiechając się dziarsko. Nie wiedział, czy wszystko przewracało mu się w żołądku przez spożyty alkohol, czy poranek spędzany z Uchihą.
Kiedy ubrał skarpetki, zabrał ze sobą dokumenty i wyszedł z mieszkania, krzycząc ,,na razie’’.
Odpowiedziało mu ciche burknięcie.

***

Wracając do mieszkania miał cichą nadzieję, że zastanie w nim Sasuke. Nie chciał znów siedzieć sam na sam ze swoimi podłymi myślami. Zastanawiał się, jakby to było, gdyby jednak Sasuke wziął rozwód. Teraz, czy dwadzieścia lat temu, nie miało znaczenia.
Nie weźmie rozwodu, w końcu mają razem syna. To najtrwalsze spoiwo związku.

Nie mylił się. Kiedy wszedł do mieszkania, światła były zgaszone, a wewnątrz nie było poza nim żywego ducha. Rzucił niedbale walizkę na kanapę w salonie, rozluźnił na szyi krawat i podszedł chwiejnym krokiem do stolika, na którym leżała pojedyncza kartka. Sasuke najwidoczniej zdążył posprzątać i zostawić mu wiadomość.

,,Dzięki’’


Uśmiechnął się gorzko i zgniótł kartkę, po czym udał się do kuchni i wyrzucił do śmietnika.

28 komentarzy:

  1. No, komcia porządnego Ci walnęłam na forum (może nie tyle porządnego, co rozwlekłego po prostu x) Ale za dedykację tu też Ci podziękuję: DZIĘKUJĘ <3 <3 <3 I Blue: PISZ xD

    Lof <3
    Stefcio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koszmar nieodwzajemnionej miłości... eh. To naprawdę ohydny stan.
    Z perspektywy czasu człowiek wydaje się sobie taki głupi. Marnotrastwo czasu i zdrowia :( Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny, szczęście spotka każdego. Trzeba mieć tylko odwagę, by w to wierzyć. Tchórze przegrywają życie.
    To taka moja mała dygresja. Ale ta notka wywołała we mnie właśnie takie uczucia ^^
    Opowiadanie absolutnie nie rozczarowuje swoją jakością i głębią, tylko postawą Naruto. W całym swoim nieludzkim wręcz cierpieniu jest wielkim tchórzem :(
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże zawsze będę kochała twoje opowiadania Weny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze będę kochała twoje opowiadania ;* Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak każde twoje opo- BOSKIE !!
    Naprawdę zazdroszczę ludziom, którzy potrafią tworzyć takie cudeńka.
    Pozdrawiam i życzę weny ;P
    Malina
    P.S W momencie gdy Sakura zdejmowała buty , wkradł się błąd do jej kwestii a mianowicie " Mógłbyś zostawić mnie samego ?" chyba samą? A tak poza tym to świetne jak zawsze xD
    Jeszcze raz pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zawiedziona . Ale nie Twoja sztuka pisarskca, nie nie. Miałam tylko nadzieję, że trochę ulżysz Naru, może coś się zmieni ;(

    Ale i tak jest dobrze, choć szczerze to serce mi się krajaĺo , gdy czytałam, jak biedny blondyn cierpi .

    Uwielbiam Twoje opowiadania, są takie pełne uczuć .. ;)

    Ah, jak mi żal Naru :d
    Pięknie ;)

    Zapraszam do siebie, jeśli chcesz i pozdRawiam

    yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby nic nadzwyczajnego, bo nie jest to ani historia specjalnie wymyślna ani niezwykle oryginalna, a jednak po przeczytaniu sporo się jeszcze o tym myśli i człowiek nie potrafi zapomnieć. Tak napisane opowiadania właśnie lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chce więcej , ja chcę więcej ..... to jest wspaniałe , powiedz, powiedz mi że będzie ciąg dalszy T^T

    ps: Jestem tu pierwszy raz i pierwszy raz komentuję , ale piszesz zajebiś**e <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Blue, dlaczego nienawidzę tego tekstu?
    wiedziałam, że tak zakończysz. nienawidzę takich zakończeń.

    tekst świetny xD mam nadzieję, że jakiś ciąg dalszy będzie, Naruto zasłużył na trochę szczęścia po tym, jak tyle lat się kochał w żonatym Sasuke, nooo!

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj,
    świetny sequel, choć jak dla mnie smutny, a ja zbytnio nie lubię smutnych rzeczy.... co się dziwić, że Yuji zorientował się o orientacji blondyna, przecież to Uchiha, choć chyba jego ojciec ma z tym problemy... zastanawia mnie co się tak właściwie stało na tej kolacji.... i mam wrażenie, że Sasuke był zainteresowany Naruto...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. AAAA!!! Kocham jak piszesz!!!
    Jesteś świetny! Już od dłuższego czasu wchodzę i patrze czy może czegoś nie dodałeś. Przeczytałam wszystkie twoje historie ^^ Uwielbiam jak piszesz i jeszcze to,jak są nam "przekazywane" uczucia bohaterów. Nie umiem tego nazwać.xD Przeczytałam wiele yaoi, ale twoje przewyższają wszystkie :3. Zawsze brakowało mi w nich czegoś i u ciebie własnie to znalazłam.^^ Z niecierpliwością czekam aż dodasz coś nowego. Życzę Ci dużo dużo weny :D Pozdrawiam Arashi-chan ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. No i co blue???? Dlaczego mi to robisz i nic nie dodajesz :( załamię się psychicznie i pójdę pociąć plastikową łyżką. O tak!. To dobry plan. Błagam cię napisz coś! jestem stałym gościem na twoim blogu i z nieciepliwością oczekuję następnych rozdziałów. Jak już pisałam, kocham jak piszesz, ale i tak powiem to znowu :3. Czekam, czekam, czekam! i będę czekać ^^ Mam tylko taką cichutką nadzieję, że nic się z tobą nie dzieje, oczywiście złego. Pozdrawiam Cię Blue. Arashi-chan!

    OdpowiedzUsuń
  13. Blue! Co się dzieje? Wszyscy na ciebie czekają. Daj jakiś sygnał co się u ciebie dzieje, napisz choć jedno zdanie, ale nas nie porzucaj ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo gorzko. Przez chwilę myślałam, że Naruto prześpi się z ich synem. Potem, że w napadzie nie poczytalności i pod wpływem alkoholu zaciągnie Sasuke do łóżka.
    Ale nie zrobiłeś ani jednego ani drugiego.Bardzo mi się to spodobało, bo chyba nie zniosłabym myśli o tak przewidywalnym scenariuszu.
    Pokazałeś, że miłość jest silniejsza niż wszystko. Nie zazdrości. Może trochę, ale trzyma uczucia na wodzy. To było takie słodko-gorzkie i tak to chyba zapamiętam.

    Dziękuje
    Seath

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    drogi autorze Ty żyjesz? Jak ja tęsknię za twoimi tekstami.... mam nadzieję, że niebawem coś tutaj wrzucisz.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. O matko, dawno nie zalałam się tak łzami...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie będę pisał komentarzy pod każdym Twoim dodanym postem, więc napisze tu..Nie będę ukrywał-nie zwykłem czytać opowiadań,tym bardziej o tematyce związanej z jakąś bajką albo coś w ten deseń, ale..no właśnie ( czy do cholery zawsze musi być jakieś ale?! ;D )..jednak z braku laku zajrzałem w przeglądarkę koleżanki i odkryłem Twoje "dzieło"..i muszę Ci się przyznać, że nawet zaciekawiły mnie niektóre historyjki, może dlatego, że mam nieodparte wrażenie,że chyba mogę po części zintegrować się z jedną występującą tu postaci ( nie powiem jaką ;p). Czytając Twoje opowiadanka miałem wrażenie, że czytam o samym sobie. O tym panoszącym się dupku, który nie potrafi znaleźć swojego miejsca, dbający tylko o swój zasrany interes,mający gdzieś innych. No nie powiem, czytając coś tak podobnego, do mojego własnego ego,poczułem się jakby ktoś mi czytał w głowie,wytykał moje błędy..Heh, to strasznie dziwne,ale przez taki głupi zbieg okoliczności zacząłem się poważnie nad sobą zastanawiać i nawet może zachowywać się bardziej...optymistycznie (?). W każdym razie chciałem tylko Ci przekazać i podziękować za wstawienie tych Twoich "wypocin" ( w dobrym tym słowa znaczeniu ;p ), bo może to mnie trochę kopnie w dupę i zmusi choćby troszkę do zmienienia nastawienia do życia. W każdym razie trzymaj się i powodzenia w przyszłości z blogiem.
    *Hmmm..i znów się pojawił mój zasrany charakter-nawet się nie przedstawiłem.. - Kuba ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. MAm pytanie , wiem może masz brak weny czy coś ale kiedy coś napiszesz ? Nie chcę cię poganiać tylko wchodzię tu codzień z myślą może dziś coś wstwaił ? Więc weny o ile jej brak ; >

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy autor opowiadania żyje?

    OdpowiedzUsuń
  20. Blue, dychasz Ty tam? :D Kiedy jakaś nowa notka, bo my tu usychamy ;____; stęskniłam się za Twoją twórczością ;3 mam nadzieję, że w najbliższym czasie zapodasz nam coś... smacznego :D. Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  21. Autorze! Gdzie jesteś?! Kochamy Cię!

    OdpowiedzUsuń
  22. Widzę, że nie tylko ja tęsknie i zamartwiam się xd Autorze wróć do nas!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteśmy, wołamy i błagamy!

    OdpowiedzUsuń
  24. Autorzeeeeee~eee!

    OdpowiedzUsuń
  25. Błagam wróć!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurcze.... A już myślałam, że Sasuke pokłócił się z Sakurą, bo czuł coś do Naru :(
    Napisałeś to pięknie! To takie wzruszające i smutne. Czemu? Bo niestety nieodwzajemniona miłość jest na serio. I to bardzo często kończy się właśnie w ten sposób, że nic z tego nie wychodzi :'(

    OdpowiedzUsuń