sobota, 28 marca 2015

Rozdział siódmy

Bum cyfyksz. 
Oto jestem, z prezentem na zajączka :3 Szybciej się nie dało, przepraszam xD
Jesteśmy już coraz bliżej ukończenia Nagrodzonego. Zastanawiam się, co dalej. Przyznam szczerze, że długi czas oczekiwania na kolejne rozdziały niewątpliwie ma związek m.in ze zmęczeniem serią Naruto. Prawdopodobnie to ostatnia seria, którą piszę w fandomie. Być może pojawią się one shoty, ale ręki sobie uciąć nie dam. 
W głowie kiełkuje mi pomysł pisania własnego opowiadania. W realiach polskich. Powrotu do własnych doświadczeń, niekoniecznie fikcji. Ale nie wiem jeszcze co o tym sądzić. Możecie wyrazić opinię w komentarzach :) 
Co by nadgonić stracony czas - odpowiedzi na rozdział szósty:

~Neko - dzięki! Ja też całkiem polubiłem to opowiadanie. Z założenia nie miało być tasiemcem jak WMC, i raczej nie dam rady sklecić kolejnego tasiemca w fandomie Naruto :P Ale bardzo cieszę się, że jeszcze ktoś to czyta <3

~Dorcik - dziękuję. Dobrze jest usłyszeć, że komuś wciąż podoba się to, co piszę. I że są osoby, które wyczekuję na nowy rozdział, cieszą się nim i doceniają starania. Bardzo dziękuję!

~Hania-chan - dzięki ^^ Ja też bardzo polubiłem kontakt Naruto z Kushiną. Łatwo o taki kontakt z przyjaciółmi, jednak rodzice często się od nas zbytnio odgradzają, zamiast szczerze z nami rozmawiać. Powinienem mieć kiedyś dziecko *_*

~Akemi Orihara - Dzięki :) Też mam wrażenie, że krótki rozdział wyszedł. Czasem nie mam dnia opisowego i piszę skondensowane rozdziały, skupiając się na wątku, niż przeciągniętych opisach. Czasem nie trzeba dużo napisać, żebym i ja się uśmiechnął :) Czasem wystarczy świadomość, że umilam ludziom dzień, nakłaniam do refleksji, czy zapewniam odrobinę uśmiechu:) 

Miłego dnia wszystkim! I mokrego dyngusa :P 
(autor raczy przypadkiem nadmienić, że pijontego kwietnia ma urodziny i z tej okazji spodziewa się burzy komentarzy :3 ) <3

Rozdział dedykowany wszystkim samotnym i opuszczonym psiakom, spędzającym święta w schroniskach :C 






- Umieram z głodu – burknął Sasuke, gdy tylko zamknęły się za nim drzwi do pomieszczenia socjalnego. Pognał do ośrodka zaraz po skończeniu zajęć w szkole, a ponieważ z braku czasu pominął tego dnia śniadanie, czuł się fatalnie.
- Zaczynasz zmianę dopiero za jakieś piętnaście minut, nie? – zagadnął Naruto, siedząc przy stole i bazgrząc coś w zeszycie.
- Uhum. Co porabiasz? – zapytał Sasuke, przysiadając się obok, gdy tylko rozebrał się z kurtki i odwiesił ją na wieszak razem z szalikiem.
- Zadanie domowe. Potem raczej nie zdążę tego wszystkiego poogarniać, a, jak możesz przypuszczać, ja również uczęszczam do szkoły – wyjaśnił Naruto, przekreślając ostatnie równanie i zaczynając od nowa.
- Właśnie. Muszę cię kiedyś odwiedzić w twojej szkole – zauważył Sasuke, uśmiechając się i obserwując, jak Naruto marszczy w skupieniu nos. Chciał cmoknąć go w ramię, ale w ostatnim momencie się powstrzymał. Nie byli w końcu sami. – Przypuszczam, że nie masz w plecaku dla mnie jakiejś wolnej kanapeczki? – postanowił zapytać. Nie miał nic do stracenia, a nie wyobrażał sobie kolejnych czterech godzin przepracowanych z pustym brzuchem.
- Mam, jeśli lubisz pasztet.
- Uh, nie bardzo. Specjalnie robisz sobie kanapki z pasztetem, żebym ci nie podjadał, co? – sarknął Sasuke, po czym oblizał wargi. Gdyby nie ludzie obecni w pokoju, Naruto już dawno wylądowałby na stole, a ich konwersacja ograniczona zostałaby do cichych pojękiwań blondyna.
- Nie dasz mi popracować, ne? – burknął Naruto, zamykając zeszyt i wzdychając ciężko. Spojrzał przelotnie na Sasuke, a na jego ustach pojawił się wreszcie uśmiech, na który liczył brunet od samego rana.
- Nope. Idziemy wziąć kucharki na litość? Może mają coś dobrego w kuchni – zaproponował Sasuke, zaglądając do kubka obok Naruto, nim zdecydował się dopić jego zawartość.
- To była moja kawa… - jęknął Naruto, kręcąc z poirytowaniem głową. – Jesteś niemożliwy.
- Nie marudź. Chodź, bo kończy nam się czas, a nie przeżyję bez jedzenia. Po pracy wynagrodzę ci to prawdziwą kawą na mieście, ok?
- Cóż, tym razem ci się upiecze – zgodził się blondyn, wstając razem z chłopakiem i podążając za nim, przy okazji podziwiając jego pośladki.

***

- To był naprawdę dłuuugi dzień – jęknął Sasuke, zapinając kurtkę po samą szyję.
- Yup. Ale całkiem nieźle się bawiłem. Poza tym, dzieciaki naprawdę do ciebie przywykły – zauważył Naruto, szturchając go ramieniem i uśmiechając się szeroko.
- Wiem. To dziwne, prawda? Nigdy nie sądziłem, że tak się zaangażuję. Albo, że nawet to polubię.
- To chyba dobrze, nie?
- Nie wiem. Moja kara niebawem się kończy. Jeden obowiązek mniej – westchnął, obserwując jak jego oddech podróżuje w powietrzu. Było już całkiem ciemno, a śnieg, który spadł poprzedniej nocy strzelał im pod nogami, akompaniując ciszy, która zawisła między nimi. Brunet czuł na sobie spojrzenie chłopaka, ale unikał podjęcia tematu, wpatrując się w uliczne światła.
- Będziemy się rzadziej widywać – mruknął po dłuższej chwili Naruto, brzmiąc, wbrew staraniom, bardzo smutno.
- Spokojnie – powiedział Sasuke, zastępując mu drogę i, wyjąwszy uprzednio dłoń z kieszeni, objął nią policzek Uzumakiego. Była ciepła i delikatna, co nie umknęło uwadze Naruto, który zadrżał pod czułym dotykiem. Kciuk bruneta delikatnie gładził jego skórę, posyłając fale gorąca po całym jego ciele. – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Poza tym ktoś musi was bronić, kiedy jakiemuś popaprańcowi przyjdzie do głowy mścić się na podopiecznych ośrodka, co nie? – zapytał, uśmiechając się pogodnie.
- Uhum. Przydałby mi się prywatny ochroniarz.
- Nie stać cię na mnie – zauważył Sasuke, całując go w czoło. – Powinieneś zacząć nosić czapkę.
- Mówisz jak moja matka.
- Przyzwyczajaj się.
- Ok. Już – szepnął Naruto, całując wnętrze dłoni chłopaka. – Co teraz? Ślub?
- Najpierw obgadam to z twoją mamą, nie?
- No, wypadałoby. Poza tym, jeśli zaraz nie napiję się tej całej obiecanej gorącej kawy, to zemdleję tu i teraz i będziesz musiał zanieść mnie do domu.
- Dobrze, że padał śnieg, to będzie łatwiej ciągnąć cię po ziemi – mruknął Sasuke i nim Naruto zdążył cokolwiek odpowiedzieć, zamknął jego usta swoimi.

***

- Co dla panów?  - zapytała młoda kelnerka, podnosząc dłonie, w których trzymała notes i długopis.
- Dla mnie latte – odparł Naruto, posyłając jej swój perfekcyjny, zdaniem Sasuke, uśmiech. Jeden z tych, kiedy oczy świeciły mu się niczym lampki choinkowe, a usta ciągnęły się od ucha do ucha, ukazując rząd równych, białych zębów.
- Dla mnie to samo – burknął Sasuke, gdy na policzki kelnerki wpłynął pokaźny rumieniec.  
- Jasne, zaraz podam – mruknęła, cały czas odwrócona jedynie do Naruto, po czym oblizała usta i, obracając się uprzednio na pięcie, odeszła. Zdaniem Sasuke, zdecydowanie zbytnio kręciła przy tym biodrami.
- Następnym razem idziemy gdzieś, gdzie zatrudniają same niepełnosprawne kelnerki. Najlepiej ślepe - rzucił Sasuke, odprowadzając blondynkę spojrzeniem, nim zniknęła za ladą.
- Czemu?
- Mówiąc wprost, trudno nie czuć się zazdrosnym. Oczywiście, w zdrowy, racjonalny sposób.
- Jest coś takiego, jak racjonalna zazdrość? – zapytał Naruto, przeglądając stojącą na stoliku reklamówkę kawiarni.
- Nie wiem, chyba? W sensie, nie jestem raczej typem faceta, który robi komuś awantury. Ale czuję drobny dyskomfort. Jestem zdeklarowanym monogamistą, nie wiem jak ty – wytknął, podpierając brodę na dłoni.
- No wiesz, przecież niczego sobie nie obiecaliśmy… mam teraz powiedzieć tym wszystkim dziewczynom, że z nami koniec?
- Czyli, że serio lubisz dziewczyny? – zapytał Sasuke, unosząc w zdziwieniu brwi. Teraz, kiedy wiedział o skłonnościach Uzumakiego do tej samej płci, nie mógł wyobrazić go sobie z żadną kobietą.
- Um, tak średnio. Sam nie wiem. To trudny temat. Jak się kiedyś z jakąś prześpię, dowiesz się jako pierwszy – zaśmiał się, odkładając menu i obracając się ku podążającej ku nim kelnerce.
- Dwie latte. Proszę bardzo – powiedziała uroczym głosem, siląc się na uwodzicielski uśmiech, skierowany – jakżeby inaczej – wprost na Uzumakiego.
- Dzięki – warknął Sasuke, zbijając dziewczynę z pantałyku. Kiedy zniknęła, a razem z nią rozbujane biodra, spojrzał się ponownie na swojego chłopaka, dostrzegając jego uniesione kąciki ust. – Co cię tak bawi?
- Nic. Po prostu fajnie mieć kogoś, kto jest o ciebie zazdrosny – zauważył blondyn, zbliżając się do szklanki i wdychając zapach kawy.
- Nie jestem zazdrosny – sarknął Sasuke, nadymając nieco policzki.
- Jasne.

***

- Więc? Myślałeś już co chcesz robić po liceum? – zapytał Naruto, upijając łyk nieco chłodnej już kawy. Drugiej, pomimo kurczącego się w szybkim tempie portfela Uchihy.
- Raczej studia. Myślałem o reżyserii dźwięku.
- Ło, pierwsze słyszę. To to o czym myślę?
- Raczej tak. Chciałbym kiedyś otworzyć własną firmę nagłaśniającą. Może studia nagrań. Sam nie wiem, zobaczymy co czas przyniesie. Oczywiście, finansowo raczej będzie ciężko, więc nie obejdzie się bez dodatkowej pracy.
- Co z twoją mamą?
- Proszę cię. Cud, że jeszcze jej z pracy nie wyrzucili. Nawet kiedy jest trzeźwa śmierdzi alkoholem. No i z hajsem też średnio, jak możesz się domyślić.
- Nie martw się. W razie czego będę cię podkarmiał u siebie.
- W takim razie będziemy musieli zacząć studia w tym samym mieście – zauważył Sasuke.
- To raczej oczywiste, nie? Powiedziałeś, że nie pozbędę się ciebie łatwo.
- Fakt. Co powiesz na Kyōdai? Będzie ciężko z dostaniem się, ale mamy dość blisko, jeśli najdzie cię ochota na odwiedziny w domu, nie będziemy musieli przedzierać się nie wiadomo ile.
- Mają reżyserię dźwięku?
- Yup, już sprawdziłem. A Ty? O czym myślałeś?
- Psychologia. Powinniśmy dać radę, nie? Jeśli się postaramy – mruknął, bawiąc się torebką cukru.
- Teraz, kiedy mamy już motywację, wątpię, by coś stanęło nam na drodze.
- Yup. Mamy jeszcze sporo czasu. Przynajmniej będę miał z kim się uczyć…
- Ta, jasne. Na pewno będziemy się uczyć – zachichotał Sasuke, dopijając swoją kawę. – Ale na serio, dajmy z siebie wszystko, może damy radę.
- Coś jeszcze dla was? – przerwała ciszę kelnerka, przystając przy ich stoliku.
- Nie, będziemy się już zbierać – mruknął Naruto, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem na widok twarzy bruneta. – Poprosimy o rachunek.
- Zaraz przyniosę.
- Jeśli dostaniesz jej numer, to jej wklepię – burknął Sasuke, wodząc za dziewczyną wzrokiem.
- Kobiet się nie bije, wiesz?
- Jestem gejem. Mi wolno. Gramy na tych samych warunkach.
- Wątpię, żeby o to chodziło…
- Proszę – powiedziała blondynka, zostawiając na ich stoliku rachunek.
Naruto wyszczerzył się szeroko, po czym podniósł przed twarzą chłopaka kawałek papieru, demonstrując nieco krzywe, okrągłe pismo dziewczyny. Dziewięć pieprzonych cyfr. O dziewięć za dużo, by Sasuke to zignorował.
- Chodź, zazdrośniku – rzucił Naruto, płacąc za nich obu i przerywając rozmyślania chłopaka. Wstał i, kiedy już ubrali się w kurtki, podał brunetowi dłoń. Sasuke zawahał się na moment, nim uchwycił ją w swoją. Wychodząc z kawiarni czuł na plecach spojrzenie blondynki, które smakowało tysiąc razy lepiej, niż smakowałby celnie wymierzony policzek.
- Przy okazji, to ja miałem płacić za kawy – zauważył Sasuke, ciesząc się ciepłem i dotykiem blondyna.
- Oszczędzaj na studia. Spłacisz mnie kupując mi drogi samochód, kiedy już otworzysz to studio czy cuś.
- Uwielbiam cię – szepnął czule, ściskając mocniej jego dłoń.

***

- Dzięki za miły wieczór – mruknął Naruto, obracając się przodem do chłopaka. Stali pod drzwiami domu Uzumakich. Sasuke wyglądał śmiesznie ze śniegiem w rozwianych włosach, zaróżowionymi policzkami i załzawionymi oczami.
- Też dziękuję. Widzimy się jutro?
- Mhm. To już ostatni dzień kary, prawda?
- Yup. Spodziewam się czekoladowego tortu w ramach pożegnania.
- Spodziewaj się cukrzycy raczej.
Sasuke zignorował przytyk i zamiast siląc się na odgryzanie, po prostu przyciągnął go do siebie, pozbawiając go tchu na dłuższą chwilę. Jego usta były zimne i spierzchnięte, ale to był jego Naruto i nie wyobrażał sobie bardziej perfekcyjnego pocałunku.
- Uciekam, bo zimno – westchnął Naruto, po dłuższej chwili przytulania się.
- Leć. I do jutra! – obiecał Sasuke, cmokając go w policzek, po czym wypuścił go z ramion.
Odprowadził go spojrzeniem, nim ruszył w stronę własnego domu. Noc nie wydawała mu się już aż taka zimna, a życie takie szare. Gdzieś w głębi serca zaczęła odżywać jego nadzieja, że będzie szczęśliwy, że poukłada sobie życie. Obiecał sobie w głębi nie robić większych planów, by nie doznać ewentualnego rozczarowania, ale kiedy blondyn go dotykał, kiedy był blisko i Sasuke słyszał jego śmiech, w głowie, a może w sercu, widział ich razem, tak wyraźnych, jakby stali przed nim i machali, uśmiechnięci i szczęśliwi.

***

- Już wróciłeś? – usłyszał za plecami głos matki, gdy zdejmował przemoczone buty. Jego stopy były skrajnie przemarznięte, jednak czas spędzony z Sasuke był tego wart.
- Nom. Jest już dosyć późno, nie? – zauważył, podążając za mamą do kuchni.
- Wiesz, nie zamierzam mówić ci, że masz wracać o określonej porze dopóki odwzajemniany zaufanie. W dzisiejszych czasach trzeba być postępową matką. Ufam ci, tylko nie przynieś matce wstydu, co?
- Jasne. Byliśmy na kawie i spacerze, to wszystko – wyjaśnił, włączając czajnik. – Chyba będę chory – jęknął, podciągając nosem.
- Zaraz poszukam ci czegoś na przeziębienie. Swoją drogą, pomyślałam, żeby zaprosić Sasuke na kolację w weekend. Nie będzie już dłużej u nas odpokutowywać, a chciałabym go poznać trochę lepiej, zważywszy, że ostatnio spotyka się z moim jedynym synem – rzuciła Kushina, grzebiąc w szafce w poszukiwaniu czegoś na odporność.
- Jasne. Mam z nim o tym pogadać?
- Nie, jutro sama go zaproszę.
- Ok – przytaknął Naruto, sadowiąc się na krześle przy stole. – Możemy pogadać? – zapytał po chwili, wystukując palcami rytm na blacie.
- A co właśnie robimy?
- No tak. Ale chodzi o poważną rozmowę.
- Gdybyś spotykał się z dziewczyną, bałabym się, że zostanę babcią. Co się stało? – zainteresowała się, wyjmując z szafki opakowanie saszetek, po czym usiadła naprzeciwko syna.
- Więc…Mama Sasuke ma trochę problemów i nie wiem co robić. Nie chcę, żeby Sasuke pomyślał, że się wtrącam, ale chciałbym jakoś poprawić jego, ewentualnie ich sytuacje.
- Chodzi o alkoholizm? – westchnęła, kładąc przed chłopakiem lekarstwa.
- Mhm.
- Nie wiem. Mogę z nim porozmawiać, ewentualnie wybrać się do niej i zaoferować pomoc ośrodka. Co myślisz?
- Myślę, że byłoby spoko. Tylko nie chcę, żeby Sasuke był zły, czy coś – mruknął, ignorując zagotowanie się wody.
- Postaram się być delikatna.
- Ok. Zrobisz mi herbatę? Muszę jednak zmienić te skarpetki, nim odpadną mi stopy.

- Jasne.

10 komentarzy:

  1. Siedzę i wzdycham. Odpowiednia dawka i równowaga między czułostkami a humorem, uwielbiam takie sielankowo-humorystyczne rozdziały co jakiś czas, ale lubię też jak się coś dzieje i zastanawiam się, czy jeszcze podkręcisz tempo tego opowiadania, hmm?
    Miłość kwitnie tęcza się leje, jednorożce dopingują ;D

    Co do pisania własnego opowiadania, jestem jak najbardziej za :D Z NS/SN idzie Ci świetnie i jestem mega ciekawa co chowasz w sobie i czym jesteś wstanie się z nami podzielić ;p A tak z ciekawości, w jakim regionie naszego pięknego kraju chciałbyś osadzić akcje nowego opowiadania? =3

    Pozdrawiam i życzę weny =3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, trochę radości, trochę powagi, odrobina problemów. Wszystko daje wrażenie realizmu mimo iż wszystko tak bajkowo i wspaniale się układa.

    Miło się czyta takie pozytywne opowiadania, aż samemu zaczyna się mieć wiarę, że we własnym życiu wszystko ci się tak ułoży :D

    Własne opowiadanie - super, w końcu pisanie wiecznie w jednej tematyce może znudzić i wprowadzić monotonię przez co odechciewa się pisania.

    Także weny, weny, weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział uroczy chociaż szkoda że to ostatnie opowiadanie z Naruto ale zwykłe opowiadania też fajne i chętnie poczytam ;) Weny życze

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja cie kocham za to opowiadanie. Jak to ja mam nazywac takie swietny rozdal. Tosz to arcydzielo w najczystej postaci. Nie wiem vzy masz bledy orlem nie jestem wiec i innych nie bede pouczac. Dobrza a teraz nawiazujac do tresci. Acha w kawiarny byla epicka, Naruto tak slodko sie martwi. To tyle szkoda ze jusz pomalu sie konczy ale wszystko co dobre musi sie skonczyc. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdal i moze jakiegos one-shota. Sorry za bledy ale pisze z komorki w jadacym autobusie. Caluski i weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznijmy od pozytywów:
    Te ich czułostki są naprawdę super. Miło poczytać, że w końcu trzymają się za ręce i całują oraz jak straszną ochotę na to mają. Relacja między nimi normowała się w miarę spokojnym tempie, bez nagłych zawirowań w postaci: och! pocałunek to teraz wskoczę ci do łóżka na małe bara bara. Dobrze jest też czytać o dorosłości relacji między nimi. Pomimo tego, że obaj są nastolatkami starają się mieć dorosłe podejście do życia. A zwłaszcza te rozmowy między Kushiną a Naruto gdzie chłopak nie wstydzi się mówić o swoich problemach. (Ciekawi mnie ile w tym fikcji literackiej a ile dojrzałości autora :D)
    Ale (teraz złe rzeczy): Sasuke zachowuje się jakby przejął charakter Naruto. Rozumiem, że zakochanie może zmienić nasz pogląd na pewne sprawy, ale jak jeszcze na początku serii postać Sasuke była zdystansowana i mogli sobie podogryzać tak teraz zrobiły się z naszego bruneta ciepłe kluchy i gdyby nie fakt, że piszesz kto co mówi, oraz że na bieżąco śledzę poczynania tej parki miałabym problem z przydzieleniem odpowiednich wypowiedzi danym postaciom.
    Nie jest to może jakaś straszna wada, bo w wielu opowiadaniach odchodzi się od pierwotnej kreacji bohaterów. Mimo wszystko trochę sarkazmu i pewna doza zagubienia, niepewności i chowania tego za wysokim murem robi z Sasuke gbura – za co go kochamy, bo dla Naru jest miły. Ale gdy nagle staje się skowronkiem i panem przytulińskim zastanawiam się, w którym momencie przegapiłam jego przemianę.

    Co do pomysłu z własnym opowiadaniem to jestem bardzo za zwłaszcza, że swego czasu byłam fanką „lisen to your heart” i bardzo zasmucił mnie fakt, że przerwałeś pisanie tego opowiadania.

    Życzę weny na pisanie kolejnych rozdziałów o Naruto i Sasuke (oraz pisania wszelakiego) i mam nadzieję, że wypalenie fandomem przejdzie, bo mimo że sama już nie siedzę w nim tak bardzo jak kiedyś nadal pozostał mi sentyment i czytam dawno zaczęte blogi mając nadzieję, że miłość do tej parki nigdy nie minie.

    TEAM KUSHINA 4EVER <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja kocham Twoje opowiadania!!! <3 Za każdym razem, kiedy wchodzę na Twojego bloga i widzę, że jest nowy rozdział, od razu mam wyszczerz na twarzy :D
    Ten moment z kelnerką w kawiarni mnie rozwalił (w pozytywnym sensie ^^). Cudowny rozdział *-*
    A jeśli chodzi o pomysł z własnym opowiadaniem, to jestem za :) Uwielbiam to jak piszesz, więc jak dla mnie opowiadanie nie musi być tylko SasuNaru :D
    Pozdrawiam i dużo weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznijmy od tego, że jestem rozczarowana. Czemu tak długo nie było rozdziału. No to tyle moich uwag.
    Jestem oczarowana twoim opowiadaniem, nie tylko tym. Moim zdaniem piszesz rewelacyjnie. Tak lekko.
    Błagam Cię, żeby następna notka pojawiła się, jak najszybciej. Czuje wielki, wręcz ogromny niedosyt.
    Dużo weny C:

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny wspaniały rozdział ^-^ Aż uśmiech sam pojawia się na twarzy. Nie zauważyłam żadnych negatywów ;) Muszę przyznać że bardzo miło czyta się Twoje dzieła. Dlatego proszę o więcej. Pozdrawiam i życzę weny :)
    Shiro

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    rozdział wspaniały, podobało mi się, że w tej kawiarni to kelnerka kokietowała Naruto ;] ale chyba Sasuke może od tak przychodzić i pomagać w ośrodku...
    a co do Twojego pomysłu, jestem za, ale też chciałabym poznać zakończenia tych historii, które stworzyłeś...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Cokolwiek będziesz pisać, ja będę to czytać, bo piszesz naprawdę niesamowicie ^^.
    Twoje Sasunaru z pewnością są u mnie na pierwszym miejscu, a twój styl pisania równie wysoko ( a blogów czytałam tyle, że nie zliczę )
    Życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń